czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 18

Widząc, że lekarzowi od razu po zerknięciu do moich wyników badań popsuł się humor spytałam:
-Panie doktorze, co mi jest ?
-Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Pozwoli pani, że zacznę od tej dobrej.
-No niech pan już mówi ! -poganiałam dr. Wronkę.
-Dobra wiadomość jest taka, że to nie jest przemęczenie. Natomiast zła jest taka, że istnieje możliwość, że to rak szpiku kostnego potocznie zwany białaczką.
-Białaczka ? -pytając napłynęły mi łzy do oczu. -Ile mi jeszcze zostało ?
-Pani Zatorska bez dalszych badań nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć.
-Ale jak to białaczka ? Przecież ja całe życie nie miałam problemów ze zdrowiem ! -cały czas nie dowierzałam.
-Proszę się tak tym nie zadręczać. Dopiero po wykonaniu kolejnych badań będziemy mogli sprawdzić czy to na 100% rak.
-W takim razie dziękuję, do widzenia !
-Pani Zatorska ! Niech pani chwilkę poczeka ! Dam pani skierowanie na kolejne badania.
-Dobrze.
Po chwili do ręki dostałam skierowanie na którym było napisane:
Rozpoznanie: Przypuszczenie choroby-raka szpiku kostnego.
Skierowanie na dalszą diagnostykę w tym kierunku.
Gdy tylko wyszłam z przychodni udałam się przed halę, gdzie trenował Paweł. Ubłagałam ochroniarzy, by mnie wpuścili do Zatorskiego. Gdy tylko Paweł zobaczył mnie całą zapłakaną od razu do mnie podbiegł. Na razie nie chciałam mu mówić o chorobie. Paweł domyślił się tego, że nie mam ochoty na razie rozmawiać, bo tylko mnie objął swym ramieniem i składał delikatne pocałunki na czubku mojej głowy. Po kilku minutach poprosił, żebym się stąd nigdzie nie ruszała i obiecał, że zaraz wróci. Paweł poszedł się chyba zwolnić do trenera i się przebrać. Po chwili wrócił czysty, pachnący i przebrany. Spytał:
-Kochanie, co się stało ?
-Paweł ja, ja ... Ja jestem bardzo chora !
-Ale na co ? Jak ?
-Mam białaczkę !
-Nie przejmuj się Kicia, poradzimy sobie !
-Nie, ja wkrótce umrę, a sam sobie nie poradzisz z Lilianą i Maksymilianem !
-Martyna ! Nikt nie umrze i nie będę musiał sam sobie radzić z dzieciakami ! Rak nie jest wyrokiem śmierci ! Pamiętaj !
-Postaram się, będę walczyć, ale tylko pod jednym warunkiem !
-Jakim ?
-Takim, że mnie nigdy nie zostawisz i będziesz mnie wspierał !
-Kochanie, co to za warunek ? To przecież oczywiste, że Cię nie zostawię ! Przysięgałem Ci to przy ołtarzu, wkładając Ci obrączkę na palec ! Pamiętasz słowa przysięgi ?
-Ja Paweł biorę sobie Ciebie Martynę za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-Pamiętasz ! Nie opuszczę Cię aż do śmierci i będę przy Tobie w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i biedzie ! Jesteś już na zawsze tylko moja ! -Gdy skończył to mówić zaczął mnie delikatnie całować-
-Boże dziękuję, że zesłałeś mi takiego męża jakim jest Paweł -pomyślałam. 

___________________________________________________________________
No i jest ! Choroba jest nie przypadkowa, bo moja babcia nie dawniej jak 1,5 tyg temu miała operację usunięcia nerki, bo właśnie była zaatakowana przez raka.
I właśnie nie ma mnie już na Ale pamiętaj o Monte, dlatego będziecie musieli inaczej dowiadywać się o rozdziałach. Najlepiej wchodząc tu co jakiś czas. Ewentualnie myślałam nad założeniem takiego bloga, gdzie będę dodawała codziennie notki i tam by się pojawiały informacje o rozdziałach, bo nie mam pojęcia jak Wam je przekazywać ! :)
Pozdrawiam, Tynn

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 17

***6 sierpnia***
Rocznica naszego ślubu. Wraz z Pawłem sprezentowaliśmy sobie wypad na weekend do SPA.
Oliwia z Aleksem miała zająć się bliźniakami. Ściągnęłam mleko z piersi i zostawiłam je Oliwi w lodówce.
***Kilka tygodni później***
Nadszedł dzień, gdy Liliana i Maksymilian przyjmą chrzest. Postanowiliśmy, że dzieciaki przyjmą ten sakrament w dzień, w którym skończą 2 miesiące. Dokładnie 15 września przed godz. 10:00 podjechaliśmy przed kościół. Rodzicami chrzestnymi Lili była moja siostra wraz z (narzeczonym) Aleksem, a  Maksa Paulina Wlazły i Karol Kłos. Na chrzciny przyjechali: rodzice moi i Oliwi, rodzice Pawełka, ciocia z Rzeszowa. Pojawili się również: Mariusz Wlazły, Ola Kłosika, Michał i Dagmara Winiarscy, Michał Bąkiewicz, Paweł Woicki i wielu innych.
Podczas ceremonii my (jako rodzice) i rodzice chrzestni obiecali wychowywać dzieciaki zgodnie z wiarą kościoła katolickiego.
"(...) Liliano Amelio, ja Ciebie chrzczę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego".
"(...) Maksymilianie Fabianie, ja Ciebie chrzczę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego".
Po skończonej uroczystości udaliśmy się do restauracji. Zabawa trwała do późnego wieczora.
***Ranek***
Bliźniaki nie dawały odpocząć. Kilka minut po godzinie 7, zaczęli płakać. Obudziłam Pawła, żeby poszedł je uspokoić. Pawłowi nie chciało się ruszyć swoich 4 liter, więc ja wstałam. Dzieciaki jak się okazało były głodne. Nakarmiłam je, położyłam dalej spać i wróciłam do Pawła do łóżka. Ten, gdy tylko usłyszał, że się kładę, odwrócił się w moją stronę i dał mi wielkiego soczystego buziaka. Zaczął mnie całować coraz namiętniej i namiętniej, i namiętniej. W końcu ściągnął ze mnie górę od piżamy. Ja z Niego też zdarłam koszulkę. Paweł nie przestawał mnie całować. Cicho pojękiwałam. Całowaliśmy się namiętnie, dopóki Lilka nam nie przeszkodziła swoim płaczem.
***Kilka dni później***
Podczas robienia dzieciakom sesji zdjęciowej poczułam się słabo. Usiadłam na chwilę i mi przeszło.
Nie powiedziałam o tym Pawłowi, bo nie chciałam by się niepotrzebnie martwił. To pewnie z przemęczenia.
Paweł wrócił koło 19 z treningu. Wszedł po cichutku tak, że nawet tego nie usłyszałam. Zaczął mnie całować po szyi. Gdy tylko się odwróciłam dostałam od mojego męża piękny bukiet czerwonych róż.
Podczas robienia kolacji znów poczułam się słabo, ale tym razem nie dało się tego ukryć prze mym Aniołem.
Paweł czym prędzej podbiegł do mnie i spytał:
-Martyna, może zadzwonić po karetkę ?
-Nie ! Nie trzeba, to pewnie z przemęczenia.
-Być może. Nie zadzwonię po karetkę, ale tylko pod jednym warunkiem !
-Paweł nie dawaj mi warunków !
-Jutro z rana, jeszcze przed moim treningiem pójdziesz do lekarza !
-Zobaczymy co da się zrobić.
-Nie zobaczymy, tylko pójdziesz !
-No dobrze, a zostaniesz z naszymi małymi pięknymi dziećmi ?
-Co to w ogóle za pytanie ?! No pewnie, że zostanę !
***Następnego dnia, rano***
Jak obiecałam Pawłowi, tak zrobiłam. Wstałam koło 5, poszłam do łazienki, umyłam się, uczesałam. Ubrałam się w beżową koszulę i czarną skórzaną spódnicę. Koło 5:45 wyszłam z domu i udałam się do przychodni. Udało mi się zarejestrować na godzinę 11:30. Wróciłam do domu, bo czekanie tutaj ni wizyt nie miało najmniejszego sensu. Do domu przyszłam koło 6:35. Maluchy jeszcze spały, a mój książę z bajki robił śniadanie. Podeszłam do niego i spytałam:
-Zdążysz wrócić do 11:15 ?
-Zdążę.
Paweł z treningu wrócił chwilę po 11. Minęłam się z Nim.
Lekarz dał mi skierowania na badania. Wróciłam do domu i następnego ranka miałam zgłosić się do przychodni na wyniki.
Gdy tylko przekroczyłam próg naszego mieszakania podleciał do mnie Paweł i spytał co mi jest. Odpowiedziałam, że nie wiem, bo jutro dopiero mam wyniki, ale to pewnie przemęczenie.
***Ranek***
Dziś ubrałam się w szarką bluzkę i szorty. Jak na koniec września było bardzo ciepło. Chwilę przed 8 wyszłam z domu, żeby zdążyć przed wyjściem Pawła na trening.
Od razu udałam się na 2 piętro przychodni, gdzie miała zostać pobrana krew. Po 15 minutach byłam już po tym 'zabiegu'. Po południu miałam zgłosić się po wyniki. Poszłam się jeszcze zapisać do lekarza, żeby obejrzał wyniki badań. Zarejestrowałam się na 16:45. W domu pojawiłam się koło 8:35. Akurat, bo o 8:45 Paweł wychodzi na trening. Dzieciaki od kilku dni były dziwnie spokojne. Trochę mnie to niepokoiło, ale Pawłowi to nie przeszkadzało.
Paweł miał na 16:30 trening, więc maluchy musiały zostać pod opieką Oliwii.
Ja poszłam do przychodni, odebrałam wyniki i usiadłam w kolejce do doktora. Po paru minutach lekarz wyczytał nazwisko: Zatorska. Wzięłam torebkę i weszłam do gabinetu. Mój lekarz był bardzo miły. Zawsze uśmiechnięty, więc gdy tylko podałam Mu wyniki zaniepokoiłam się, bo uśmiech Mu z twarzy znikł.....


___________________________________________________________________
No i jest 17 !
PRZEPRASZAM po raz 2545526, ale nie miałam weny. Dzisiaj postanowiłam, że ni pójdę spać dopóki nie napiszę tego rozdziału i wyszło co wyszło..
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pytania ? Zapraszam na ask.fm
Pozdrawiam, Tynn

sobota, 8 czerwca 2013

Zmiany, wszędzie zmiany !

Cześć i czołem !
Na wstępie: Przepraszam ! I'm sorry ! Mi dispiace ! Sajnálom ! Omlouvám se ! Je suis désolé ! ¡Lo siento ! ನಾನು ಕ್ಷಮಿಸಿ ಮನುಷ್ಯ ! Jien sorry ! Sinto muito ! Мне очень жаль!
Za to, że tak długo musicie czekać za kolejnym rozdziałem !
No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło !
Podczas, gdy cały czas próbuję pracować nad rozdziałem (brak weny) zrobiłam nagłówek (zdj. poniżej) na bloga ! Mam nadzieję, że Wam się spodoba ! ;)
A jak już zmieniałam nagłówek to postanowiłam zmienić troszeczkę więcej. Mam nadzieję, że teraz jeszcze bardziej będzie podobał Wam się mój blog !
Poza tym wkrótce też się obróci o 180°, więc czemu tu ma zostać 'po staremu' ? Odmłódźmy trochę tego bloga ! :)
PS. Jest to mój pierwszy nagłówek, więc proszę o wyrozumiałość xD


Pozdrawiam serdecznie, Tynn
A i jutro pojawi się nowy rozdział, więc bądźcie czujni ! :)

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 16

Z Pawłem pojechałam do hotelu. Aleks za nic w świecie nie chciał wracać z nami. Powiedziałam:
-Paweł jestem bardzo zmęczona, pójdę się położyć. Bliźniaki dają popalić.
-Jasne. A może przygotować Ci kąpiel ?
-Nie, nie dam rady. Chcę tylko spać -uśmiechnęłam się.
-No zgoda.
I poszłam się położyć. Po 4 godzinach obudziłam się. Wstałam i zobaczyłam, że łóżko jest mokre. Obudziłam Pawła i powiedziałam:
-Paweł, zaczęło się !
-Co ? Jak to ? Niemożliwe !
-Oh, no wstawaj i zawieź mnie do szpitala !
-Już !
Wstał, ubrał się i wreszcie mnie zawiózł. Gdy dojechaliśmy zaczęły się skurcze. Szybko przyjęli mnie na oddział ginekologiczny. Paweł w międzyczasie poszedł do Oliwii i Aleksa poinformować ich o tym, że już wkrótce zostaną wujkami. Aleks czym prędzej pognał przed porodówkę zostawiając Pawła w tyle. Zatorski, gdy tylko dobiegł wpuścili go do mnie na salę. Bardzo się cieszyłam z tego powodu. Podszedł do mnie, chwycił za rękę i powiedział: 'Razem przetrwamy wszystko'. Ja naiwna uwierzyłam. Postanowiłam urodzić naturalnie. Wszystko mnie bolało.
***7 godzin później***
Po tylu godzinach męczenia się, parcia, wrzeszczenia na Pawła na świat przyszli: Liliana Amelia i Maksymilian Fabian. Od razu mi ich zabrali. Nie mogłam ich nawet obejrzeć na razie. Przewieźli mnie na salę. Gdy tylko opuściliśmy porodówkę Aleks w biegu spytał jak się czuję. Odpowiedziałam, że jestem zmęczona. Zastanawiałam się jak Paweł wytrzymał ze mną te kilka godzin. Byłam tak zmęczona, że po chwili usnęłam.
***Rano, koło godz. 10***
-Halo, proszę pani, pobudka ! -Ktoś tymi słowami mnie obudził. Była to pielęgniarka, która przywiozła mi maluchy do karmienia. Paweł spał na moich nogach. Gdy tylko usłyszał płacz dzieci od razu się zerwał i spytał pielęgniarki czy może potrzymać Maksa. Gdy ta mu odpowiedziała twierdząco, wziął naszego chłopca na ręce. To był najsłodszy widok jaki kiedykolwiek miałam przed swoimi oczyma. Ja w międzyczasie karmiłam Liliankę. Gdy skończyłam poprosiłam Pawła by podał mi teraz Maksymiliana. Podszedł oddał mi chłopca i wziął Lili. Powiedziałam:
-A ja głupia, myślałam, że nie może być nic słodszego od widoku Twojego z Maksem. A jednak... Widok Twój z Lili.. To jest to !
-Jak dla mnie najsłodszym widokiem jesteście wszyscy w trójkę razem.
-Chodź tu do mnie, Wariacie !
Paweł do mnie podszedł. Powiedziałam:
-Nachyl się mój Aniele. -Paweł posłusznie schylił się i dostał ode mnie buziaka.-
Po chwili przyjechała Oliwia na wózku pchana przez Aleksa.
-No cześć -przywitała się.
-Cześć !
Gdy tylko dojrzała maluchy można było usłyszeć: Ohhhhh, aaajjjjjj, jakie one słodkie ! Po Oliwi monologu wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Dzieciakom się chyba to nie spodobało, bo zaczęły płakać. Gdy udało nam się je uspokoić spytałam:
-Będziecie rodzicami chrzestnymi dla Liliany ?
-Ja tak -odpowiedziała moja siostra.
-Ja również się zgadzam -dopowiedział Aleks.
-A kto będzie rodzicami chrzestnymi dla Maksa ? -dopytywała się Oliwia.
-Myślę, że Dagmara Winiarska i Karol Kłos.
-To będzie dobra para -zaczął się śmiać Paweł.
-A ktoś zadzwonił do rodziców ? Wiedzą, że zostali dziadkami ? -spytałam spoglądając na mojego męża.
-Tak, zadzwoniłem. Twoi rodzice powinni wkrótce być, a moi będą wieczorem.
-No to dobrze.
Po 15 minutach przyjechali moi rodzice. I znowu zaczęło się słuchanie monologów ("O jakie one słodkie", "Ale oni pięknie wyglądają", "Jakie mam śliczne wnuczęta.", itp.).
Wieczorem odwiedzili nas rodzice Pawła. Byli naprawdę niesamowici. Przywieźli nam kilka ubranek dla maluchów. Maks dostał granatowe śpioszki, a Lili różowe. Jak wszyscy zachwycali się bliźniakami.
***2 dni później***
Dzisiaj wychodzimy ze szpitala. Paweł nas ma odebrać. Już nie mogę się doczekać swojego łóżka, domu.
Umówiłam się z Miśkiem, że przyjedzie po nas o 14. Czekam cały czas w poczekalni, bo nie chciałam wychodzić z maluchami na dwór. Dochodziła 14:15,a Pawła dalej nie ma. Zadzwoniłam do Niego, nie odebrał. Na szczęście po 10 minutach przyjechał. Przyszedł po nas z dwoma ślicznymi nosidełkami.
-Przepraszam, ale nie mogłem pozwolić na to, żeby ta podróż do domu odbyła się w niebezpiecznych warunkach.
-No zgoda, wybaczam Ci.
-Dla Liliany jest czerwony, a dla Maksymiliana szary.
-Jaki ty słodki jesteś !
Powsadzaliśmy dzieciaki do nosidełek, pozapinaliśmy i ruszyliśmy do naszego auta. Ja siadłam z przodu, a Paweł poszedł powpinać nosidełka. Gdy już to zrobił, usiadł za kierownicą i ruszyliśmy w stronę hotelu.
Oliwia wyszła wczoraj ze szpitala i razem z Aleksem mięli na nas czekać przed hotelem. Po kilkunastu minutach dotarliśmy przed wyznaczone miejsce. Siostra z młodym Serbem już na nas czekali. Oni przyjechali samochodem Aleksa. Umówiliśmy się, że wracamy razem. My jedziemy z przodu, a oni tuż za nami.
Po kilku godzinach byliśmy już w Bełchatowie. Dojechaliśmy przed nasze mieszkanie. Przez te kilka dni będziemy musieli pomieścić się w 6 w tym malutkim mieszkanku, a później Oliwia z Aleksem mieli się wyprowadzić.

___________________________________________________________
No także tego, jest 16 rozdział.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać ! Teraz postaram się trochę częściej pisać.
Czytasz = komentujesz :) Jeśli będzie mało komentarzy, zawieszam bloga.
Pozdrawiam, Tynn :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 15

*** Gdańsk
Doszliśmy na plażę, morze było takie spokojne, plaża nie była aż tak przepełniona.Wszystko było takie piękne, niczym nad Morzem Śródziemnym. Spoglądałam, to na morze to na Aleksa. Woda musiała być bardzo ciepła, ponieważ dużo ludzi się w niej kąpało. W pewnym momencie spojrzałam na Aleksa, a na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Nie wiedziałam jakie ma zamiary. Gdy tylko się odwróciłam,podniósł mnie i zaczął biec w kierunku wody.
- Nieee,puść mnie w tej chwili!- piszczałam i śmiałam się równocześnie.-zobacz na moją rękę,nadal jest w gipsie,nie mogę się moczyć.
- Spokojnie,nie zrobię Ci krzywdy.- dobiegł do wody,i postawił mnie na brzegu. Nic mi nie zrobił, można mu ufać.
- Dziękuję, jest tak pięknie. Cieszę się,że przyjechaliśmy. Jesteśmy cali, zdrowi, no może nie do końca ale żyjemy!- śmialiśmy się i spacerowaliśmy brzegiem plaży. Gdy się ściemniło,poszliśmy do hotelu.
Noc minęła spokojnie. Wstaliśmy już o 9 rano,wzięliśmy specjalne maty na piasek i poszliśmy się opalać.
*** Plaża
Gorąco, piach parzy w stopy. Było ponad 35 stopni ciepła. Aleks wysmarował mnie kremem do opalania i poszedł się wykąpać w cieplusieńkim morzu. Poszłam z nim, ale tylko niestety zamoczyć nogi.
Nie spuszczałam go z oczu ani na chwile, na plaży znalazła się jakaś napalona fanka siatkówki, stała obok mnie i tylko czekała kiedy Aleks skończy pływać. Wychodzi z wody a ona, już obok niego. Zrobili sobie zdjęcie ale ona nadal nie dawała spokoju, nie dość że ledwo się z nią można było dogadać to wszędzie za nim chodziła. Miałam jej dosyć, namolna Polka wręcz straszna ! Aleks przestał zwracać na nią uwagę a ona robiła wszystko,w pewnym momencie odepchnęła mnie od niego. Tak mocno mnie popchnęła, że upadłam na spory kamień, uderzyłam o niego głową. Straciłam przytomność.
*** Szpital w Gdańsku
Gdy się przebudziłam zobaczyłam Aleksa który spał oparty na moich nogach. Podniosłam głowę, ale od razu musiałam ją położyć bo strasznie mi się słabo zrobiło. Aleks,wyczuwając mój ruch od razu wstał na równe nogi.
-Aleks,długo tak leżałam?
- Cztery godziny, kochanie.
- Matko,co mi się stało? Nic nie pamiętam.
- Upadłaś, popchnięta przez taką okropną napaloną fankę!- W tym samym momencie wchodzi Martyna z Pawłem.
- Co Wy tu robicie?-zapytałam zdziwiona.
-Aleks,do nas zadzwonił 4 godziny i jesteśmy!-powiedział Paweł.
- Oliwia, wszystko dobrze? Martwię się o Ciebie, same złe wieści ostatnio.-powiedziała Martyna ze łzami w oczach.
-Żyje więc jest ok. Martyna, przecież Ty masz niedługo termin porodu a jednak przyjechałaś?
-Tak, jesteś moją siostrą i cię nie zostawię.- Wchodzi lekarz.
- Dzień dobry,jak samopoczucie?
-Nie mogę się podnieść,od razu mi słabo.-powiedziałam.
-Jeszcze trochę poleżysz kilka godzin i powinnaś się podnieść.Ale zostawiamy cię w szpitalu do jutra na obserwacji. Głowa nie ucierpiała jakoś poważnie, ale uderzenie było mocne.
-Dobrze, dziękuję. Aleks, kochanie zawieź Martynę i Pawła do hotelu i sam odpocznij.
-Nie, już im dałem adres oni biorą nasz pokój ja zostaję z tobą. Już rozmawiałem ze salowymi załatwią mi łóżko.
- Na prawdę nie musisz,jedź do hotelu wyśpij się.
-Ja już postanowiłem, zostaję.
-No dobrze,nie przeszkadzamy wam,odpoczywajcie ja z Pawłem już pojedziemy bliźniaki dają popalić.-stwierdziła Martyna,dając mi buziaka w policzek.
-Do jutra,siostrzyczko!
Wyszli,zostaliśmy sami z Alkiem, zasnęłam zmęczona tym wszystkim. Zwykłe wyjście na plażę i tyle problemu. To nie jest wina Aleksa,ta dziewczyna była zbyt namolna. Ponoć gdy straciłam przytomność od razu zwiała. Nie wiem,czasami ludzie naprawdę mnie dziwią.

_______________________________________________________________

Oliwia pisze :)

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 14

***Bełchatów
Mijają kolejne dni,tygodnie.. Od kiedy zamieszkałam w Bełchatowie, nie żałuję ten decyzji ponieważ w końcu uwolniłam się od rodziców i od życia tylko w drodze Kalisz-Wrocław, w którym studiowałam. Teraz mam przerwę na studiach ale już niedługo zacznie się znowu tyle, że teraz Bełchatów-Wrocław. Teraz już wiem, że nieważne ile miałabym jeździć, tak mi jest dobrze! Blisko osoby którą kocham!Ślub Martyny piękna rzecz! I teraz ta ciążą i to jeszcze bliźniacza,po prostu wszystko układa się idealnie, ale czy nie zbyt idealnie ? Nie wiem. 
*** Nasz wyjazd z Aleksem. Postanowiliśmy razem wyjechać, oczywiście gdzieś w Polsce, na dalsze podróże na razie nie mamy czasu. A więc wybraliśmy morze.
*** Dzień wyjazdu: 
-Aleks kochanie, widziałeś gdzieś moja torbę z rzeczami? 
-Ale która? Wiesz,że masz ich 3. 
-Tak,wiem. A chodzi o tę niebieską. 
-Już dawno w samochodzie. -podszedł do mnie i powiedział 
-Moja mała, nie denerwuj się tak tym wyjazdem,wszystko będzie dobrze.-przytulił mnie tak mocno,leżałam chwilę w jego objęciach. Za chwilę zadzwonił telefon.  
-Cześć Oliwia, Martyna z tej strony. 
-No hej siostrzyczko. 
-Jedziecie już? Przeszkadzam? 
-Aleksandar znosi właśnie ostatnią torbę i wyjeżdżamy. A co? 
-Mam jakieś złe przeczucia, Ty też ?  
-Wiesz też mnie od rana coś męczy,nie wiem co. Ale Alkowi nic nie powiem, bo się zestresuje czy coś. 
-Masz rację,jedźcie ostrożnie .  
-Dziękuję, zadzwonię w podróży! Pamiętaj kocham cię. -tak zakończyłyśmy rozmowę. 
*** W podróży: minęły już 2 godziny, do celu jeszcze niecałe 3, wybraliśmy Gdańsk. Podczas podróży wszystko było ok, do pewnego czasu. 
-Mm, długo spałam?-zapytałam, przyciągając się.
-Godzinę kochanie-na przebudzenie włączył mi moja ulubioną piosenkę i zaczęliśmy śpiewać. W pewnym momencie nasze wzroki natknęły się na sobie, patrzyliśmy sobie w oczy i już miało dojść do pocałunku, w tej właśnie chwili Aleks stracił panowanie nad kierownicą. 
*** Szpital we Warszawie:Przebudziłam się dopiero tam, nie wiem co się działo. Leżałam sama obok mnie nikogo nie było, przypomniałam sobie jak to się stało i pierwsza myśl: 
-Gdzie jest mój Aleks?- pielęgniarka musiała usłyszeć ponieważ od razu do mnie przyszła. 
-Dzień dobry, jest pani w szpitalu we Warszawie. Ma pani tylko złamaną lewą rękę, a niech pani uwierzy mogło stać się o wiele więcej.
-A co z moim chłopakiem? Gdzie jest Aleks?  
-A tak, ten chłopak co cały czas tu siedział. Właśnie poszedł po wodę,nic mu się nie stało,jest cały i zdrowy.
-Jaka ulga-odetchnęłam głęboko,po chwili wszedł Aleks.
-Oliwia przepraszam ja nie chciałem, nigdy bym ci nic nie zrobił,kocham cię. Wiesz,prawda?
-Spokojnie, ja o nic cię nie obwiniam. I też cię kocham. Podaj mi teraz proszę telefon zadzwoni do Martyny. Rozmowa:
-Halo, co tam Oliwko, już dojechaliście?
-Jesteśmy we Warszawie.
-Co wy tam robicie? 
-Leżę w szpitalu. Mam tylko złamaną lewą rękę jak dobrze pójdzie za 2 tygodnie ściągną mi gips. 
-Matko,co się stało? Mam tam przyjechać? 
-Mieliśmy wypadek,i nie nie musisz przyjeżdżać. Jeszcze kilka badań i nas wypuszcza. Ale my nie wrócimy, jedziemy do tam gdzie zaplanowaliśmy. Teraz z ta ręką odpoczynek mi się przyda.
-Dobrze Oliwko, jak coś to dzwoń. Ja niedługo idę na USG, z Pawłem i dowiem się co tam u moich dzieci.
-Jak czegoś będziesz potrzebowała to dzwoń od razu! A teraz muszę kończyć,pa - do sali wszedł lekarz, powiedział że zabierają mnie na badanie. Nie protestowałam, sama studiowałam medycynę. 
*** 2 godziny później: 
-No to jesteście już wolni, Oliwia uważaj na rękę a Ty młodzieńcze pilnuj się jak prowadzisz.- powiedział zadowolony lekarz. 
-Dziękuję i już ją go przypilnuje! To do widzenia!- wyszliśmy ze szpitala, Aleks miał chyba wyrzuty sumienia, cały czas się pytał czy wszystko ok. Ustaliliśmy że jedziemy do Gdańska tak jak planowaliśmy. A nasz samochód, a raczej Aleksa nie ucierpiał na szczęście. Miał tylko kilka zadrapań. Całą podróż przespałam, a obudził mnie głos mojego ukochanego. 
-Oliwko,Oliwciu wstawaj kochanie.-Już jesteśmy?-Torby już wniesione na górę, bierz swój aparat i idziemy przywitać morze. 
-O tak! Już wstaje-zapomniałam nawet że mam rękę w gipsie. Podnosiłam się wzięłam aparat i spacerkiem zaczęliśmy iść w stronę plaży. Morze było takie piękne, słońce świeciło i było gorąco. Idealnie!


_________________________________________________________________

Oliwii nuda .. Mnie się bardzo podoba, a Wam ? :) Pozdrawiam, Tynn

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 13

***6 Sierpnia***
Nasz ślub, wesele. Wybrałam tą datę, ponieważ jest to piąta rocznica śmierci mojego dziadka i bardzo chciałam, aby w ten ważny dla mnie dzień był przy mnie.
Świadkową jest Paulina Wlazły, a świadkiem Kamil Syprzak. Paula ubrana była w piękną szarą sukienkę, Oliwia założyła czerwoną sukienkę. Ja postawiłam na koronkową suknię ślubną i białe szpilki. . Paweł na elegancki garnitur. Miałam zatrudnioną makijażystkę, która postawiła na brązowe powieki. Co do mojej fryzury to wybrałam taką. Mama ubrała geometryczną sukienkę, a tata czarny garnitur.
Ślub i wesele miały odbyć się w Warszawie. Zabawę postanowiliśmy urządzić w Mariocie. Wesele miało być na ponad 300 osób. Przyszło wielu siatkarzy z współmałżonkami. Był Piotrek Nowakowski, Marcin Możdżonek, Krzysiu Ignaczak, Michał Kubiak, Paweł Zagumny, Michał Ruciak, Zbyszek Bartman, Matt Anderson, Paul Lotman, Bartek Kurek, Kuba Jarosz, Łukasz Żygadło, Dimitrij Muserski, Misiek Winiarski, Grzesiu Kosok, Aleh Achrem, Andrzej Wrona, Łukasz Wiśniewski, Dawid Konarski, Michał Masny, Fabian Drzyzga, Paweł Woicki, Dante Boninfante, Wojtek Grzyb, Łukasz Perłowski, Felipe Fonteles i wiele wiele innych.
Zabawa była super ! Bawiliśmy się do godziny 7 nad ranem. Arek Wlazły chyba znalazł swoją miłość - Dominikę Ignaczak. Każdy z gości miał wynajęty pokój w hotelu, gdzie odbywała się impreza. Nasza noc poślubna była cudowna, nie chciałam, aby się kończyła (uciekliśmy w połowie wesela do pokoju).


***Listopad***
Zaczął się 3 miesiąc PlusLigi i jak na razie prowadzimy.
Jestem w drugim miesiącu ciąży.
Dzisiaj po raz pierwszy pójdę z Pawłem na USG. Oliwia też chce iść.
Na godzinę 14:30 byłam umówiona do lekarza. O 14 wyjechaliśmy z domu w piątkę. Pojechaliśmy wszyscy, bo wszyscy chcieli zobaczyć maleństwo. Nie byłam pewna, czy wszystkich nas wpuszczą, ale cóż. Takie życie.
Gdy weszliśmy do przychodni wszystkie oczy zwróciły się ku nam. Jedna kobieta chciała autograf dla córki, druga chciała zrobić zdjęcie, trzecia się pyta, który miesiąc i jak maleństwo. W sumie to bardzo miłe.
Po paru minutach lekarz odczytał: nazwisko: Zatorska Martyna.
Weszliśmy. Lekarz powiedział, że nie może w gabinecie przebywać tyle osób, ale jak go ładnie poprosiłam (obiecałam bilety na mecz z Resovią) to powiedział, że mogą wszyscy zostać.
Zaczęło się badanie. Wszyscy wpatrzeni w ekranik. Lekarz mówi: Widzą państwo tą niewielką plamkę ? Ale chwileczkę. Czy mi się wydaje czy widać dwa serduszka ? Gratulacje będą mięli państwo bliźniaki.
Powiedziałam do Oliwii:
-Patrz ! My bliźniaczki to i dzieci bliźniaki. Ale fajnie.
-No właśnie. Tylko, że będzie 2 razy więcej roboty przy nich.
-Tak, ale też będzie 2 razy więcej kochania.
-No tak, racja.
Dostaliśmy zdjęcie i wyszliśmy. Jako, że miałam ochotę na lody wstąpiliśmy do galerii na deser. Zamówiliśmy ogromne lody, których później nie mogliśmy zjeść.

***Grudzień***
3 miesiąc ciąży.
Rodzice jeszcze nic nie wiedzą. Jakoś nie było okazji, żeby im to powiedzieć.
Ustaliliśmy wspólnie, że święta spędzimy w Bełchatowie.
Do świąt jeszcze trochę czasu.. Czas pomyśleć o prezentach !
Oliwii kupię koszulkę z tyłu z napisem: Atanasijević a z przodu ich zdjęcie.
Rodzicom- komplet śniadaniowy porcelanowy.
Aleksowi- koszulkę ze zdjęciem jego i Oliwii.
A Pawłowi ? Pawłowi zegarek.

22 grudnia przyjechali do nas rodzice. Ciężko było pomieścić się w 6 osób w mieszkaniu, ale daliśmy radę.
23 grudnia w domu było przygotowanie. My (Oliwia, mama i ja) cały dzień spędziłyśmy w kuchni, a chłopaki pojechali po choinkę. Rodzice nie zauważyli mojego powiększającego się powoli brzuszka. Dzisiejszego wieczoru, gdy wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy kolację Paweł wstał wziął mnie za rękę i przemówił:
Mamo, tato. Chyba powinniśmy Was o czymś poinformować. Mianowicie za około 6 miesięcy powinniście dorobić się wnuków. Martyna jest w 3 miesiącu ciąży. Lekarz mówi, że to ciąża bliźniacza. Nie chcemy poznać płci dziecka aż do porodu. 
Mama miała łzy w oczach, tata nam gratuluje.
24 grudnia. Wigilia. Ja na kolację ubrałam beżową sukienkę. Czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę. Kiedy tylko pojawiła się na niebie, zasiedliśmy do stołu. Po kolacji przyszedł czas na prezenty. Rodzicie bardzo ucieszyli się z kompletu. Oliwia i Aleks cieszyli się jak wariaty z koszulek. Podczas gdy Paweł otwierał prezent podeszłam do niego i powiedziałam: Żebyś nigdy się do mnie nie spóźniał.
Nadszedł czas na odpakowanie moich prezentów. Od rodziców dostałam nowy aparat, od Oliwii i Aleksa nowy obiektyw, a od Pawła koszulkę z napisem: Zatorscy.



________________________________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki, ale z weną nie jest najlepiej ! :D
Czekam na minimum 10 komentarzy ;)
Pozdrawiam, Tynn.

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 12

Poszłam na umówione spotkanie i opowiedziałam Paulinie o moich mdłościach. Po tym jak to usłyszała rzuciła tylko: Zajmij się chwilę Arkiem, a ja za chwilę przyjdę. Poszłam z młodym na plac zabaw, który znajdował się przy kawiarni, w której byłyśmy umówione. Po 15 minutach wróciła Paulina z ..
-Martyna, wracamy do domu ! Musimy coś sprawdzić -rozkazała.
-No, ale przecież dopiero co przyszłyśmy. Poza tym Arek tak się świetnie bawi.
-Za godzinę wrócimy tu w trójkę.. No może w czwórkę. -ostatnie zdanie powiedziała tak cicho, że nie usłyszałam.
-Zgoda, ale tutaj wrócimy na kawę.
-Oczywiście.
-No to idziemy.
-Idziemy do Ciebie.
-No dobra.
Poszłyśmy do mnie. Arek był zawiedziony tym, że już idziemy. Na szczęście rozweselił się, gdy Paula mu powiedziała, że idziemy tylko na chwilkę. Zaszłyśmy do mnie i Paulina ze swojej torby wyciągnęła test ciążowy. Byłam trochę zdziwiona. Żona Mariusz dała mi test i kazała iść do łazienki. Posłuchałam jej i poszłam. Po chwili wyszłam i czekałyśmy. Po paru minutach na teście pojawiła się jedna kreska. Wynik negatywny, ciąży brak. Paulina powiedziała:
-Następnym razem. Wracamy do kawiarni ?
-Następnym, albo jeszcze następnym. Za którymś razem na pewno. Wracamy.
Te mdłości to chyba była zwykła niestrawność.
Nie wiedziałam co czuję. Z jednej strony cieszyłam się z tego, że nie jestem w ciąży, bo musiałabym przerwać naukę, pracę. A z drugiej strony było mi smutno, bo chciałam być w ciąży i żeby ojcem moich dzieci był Paweł.
Wróciłyśmy do kawiarni zamówiłyśmy deser lodowy i kawę mrożoną. Młody zamówił sobie naleśniki. Po takim deserze przydałby się dłuuuugi spacer, żeby to wszystko spalić. Na taki więc się wybraliśmy. Dobrze, że zawsze przy sobie noszę aparat, bo śmiechu było co nie miara i trzeba było to uwiecznić. Po 3 godzinach chodzenia strasznie bolały nas nogi. Paulina stwierdziła, że musi już iść, bo zaraz Mariusz z treningu wróci. Gdy się żegnałyśmy zaprosiłam ich na kolację. Dzisiaj miała tez przyjechać Oliwia, więc taka kolacja dla 6 osób to fajny pomysł.

***Wieczorem***
Stół pięknie zastawiony czeka na gości. Ja ubrana w czerwoną sukienkę również czekam na ich przybycie. Oliwia z Aleksem mięli wyjść tylko na chwilkę, a nie ma ich już od prawie godziny. Okazało się, że poszli na zakupy. Oliwia nie wzięła sukienki i musiała iść coś kupić. Padło na pomarańczową suknię. Po chwili przyszli Paulina z Mariuszem. Paula postawiła na lekko różową sukienkę. Wyglądała w niej pięknie.

***Koło godziny 23***
Aleks podszedł do Oliwii, wziął na ręce i spytał:
-Zamieszkasz wreszcie z nami ?
-Aleks, przecież wiesz, że bym bardzo chciała, ale w Kaliszu mam studia, rodzinę, znajomych.
-Wiem, wiem. Ale przecież do rodziców możesz jeździć co weekend, znajomych poznasz nowych, a studia tu w Bełchatowie też są.
-No ja wiem, że też są.
-Oj Oliwia, no zgódź się ! -krzyknął Mariusz
-No dobra, zgadzam się. Zamieszkam z Wami.
-Na prawdę ? -nie dowierzał Aleks
-Na prawdę ! -krzyczała Oliwia.
Serb jak trzymał Oliwię tak jej nie puszczał tylko skierowali się do pokoju serbskiego gracza.
-Coś mi się wydaje, że to będzie dłuuga noc dla nich -śmiał się Paweł.
-Coś też mam takie przeczucie -odpowiada Mariusz.
-My już chyba pójdziemy -mówi Paulina.
-Gdzie ? Dlaczego ? -dopytuję.
-Do domu, rano jest trening. Trzeba odpocząć.
-Trening jest na 12:00.
-No dobra, ale i tak chyba pójdziemy. Nie chcemy przeszkadzać.
-Nie przeszkadzacie -powiedziałam, ale Paulina zerwała się z krzesła i ruszyła w stronę drzwi. Mariusz ruszył za nią.
-Paulina ! -krzyczę za nią.
-Do zobaczenia wkrótce ! -rzuciła i wyszła.
-Cześć -dorzucił Mariusz i wyszedł.
-Paa -krzyknęłam.
Wzięliśmy przykład z Aleksa i Oliwii i całą noc z Pawłem baraszkowaliśmy.

***Kilka tygodni później***
Oliwia mieszka z nami. Studiuje, pracuje jako fizjoterapeuta w PGE Skrze Bełchatów. Sezon się powoli kończy, zaraz zaczną się play-offy. Jak na razie w tabeli jesteśmy na pierwszym miejscu, a tuż za nami klasyfikuje się Asseco Resovia Rzeszów.

***Finał rundy play-off***
Mistrzami Polski sezonu 2013/2014 zostaje PGE Skra Bełchatów !
Hala szaleje. Kibice się cieszą, płaczą ze szczęścia. Nagle nastaje cisza. Paweł trzyma mikrofon i prosi o chwilę uwagi. Zaczyna przemówienie:
Bardzo się cieszę z tego, że wygraliśmy ten finał, to bardzo ważne dla nas zwycięstwo. Dziękuję Wam za to, że byliście z Nami, wpieraliście nas. Kochamy Was za to ! -oklaski- Chcę również podziękować Resoviakom, bo to był mecz, który wszyscy na długo zapamiętamy. Dziękuję, za grą na wysokim poziomie. -oklaski-  Ale teraz najważniejsze. Martyna, mogę Cię do siebie prosić. -nieśmiało wchodzę na boisko. Udaję się w kierunku Pawła.- Bardzo dziękuję Tobie za to, że ze mną jesteś, wytrzymujesz ze mną, choć to nie jest wcale łatwe. Bardzo Cię kocham i -uklęknął na jego kolano- chcę, abyś została moją żoną. -Popłynęły mi łzy, łzy szczęścia- Zgadzam się -Paweł usłyszał moje "Tak". I też Cię bardzo kocham. -Paweł włożył mi pierścionek na palec-
Hala wrze, wszyscy się cieszą, słychać głośne: Gorzko. Stanęłam na palcach i dałam Pawłowi buziaka.
Po chwili dochodzili do mnie różni ludzie i mi gratulowali.


__________________________________________________________
I jest kolejny rozdział. Przepraszam, że akcja tak 'skacze', ale nie miałam pomysłu na jeden wątek.
Mam nadzieję, że się podoba. ! :)
Proszę o minimum 10 komentarzy ;)
Pozdrawiam, Tynn :)

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 11

Po konsumpcji lodów, poszliśmy na spacer do parku. Oczywiście nie mogło obyć się bez zdjęć. Koło godziny 17 Kamil musiał wracać, bo po 18 miał pociąg do Płocka. Pożegnaliśmy się z Nim i ja grzecznie mu przypomniałam, żeby nie nadużywał mojego numeru. My też chyba powinniśmy powoli wracać pod Strzałę Amora. Co prawda Skrzaty miały wyjeżdżać koło 20, ale lepiej, żebyśmy byli w razie czego w hotelu. Po przedyskutowaniu wszystkich 'za i przeciw' obraliśmy kierunek hotel. Gdy doszliśmy do Strzały Amora, rozeszliśmy się do swoich pokoi (znaczy ja z Pawłem do jego pokoju, Oliwia z Aleksem do pokoju Atanasijevića). Godzina 19:30 zaczęłam chodzić po pokojach i żegnać się z Chłopakami. Ciężko było mi się z nimi rozstawać, choć tak na prawdę poznałam ich tylko 4 dni temu. Gdy doszłam do pokoju Mariusza to od razu chciał mi się płakać. Nie wiem czemu, ale bardzo polubiłam Wlazłego, darzyłam go wielkim szacunkiem. Po 20 minutach wróciłam do pokoju Pawła. Zdążyłam tylko wejść a on zaczął mnie całować. Gdy zegarek pokazał godzinę 19:55 zaczęliśmy wychodzić z pokoju. Trochę się dziwiliśmy czemu nikogo nie ma na korytarzu. Pomyślałam, że już wszyscy są na dole przy autokarze i tylko na nas czekają. No to my w te pędy przed hotel a tam ani autokaru, ani ludzi. Pustka totalna. Wracamy do hotelu, gdzie recepcjonistka przekazała nam kopertę. Otworzyłam i przeczytałam:
Witajcie !
Mamy nadzieję, że Nam wybaczycie, ale tak słodko razem wyglądaliście jak się całowaliście, że nie było mowy o przerwaniu tego ! Więc szybciutko postanowiliśmy, że jedziemy bez Was. Zamiast Zatiego pojechałam ja. Widzimy się w poniedziałek w Kaliszu. Przyjedźcie razem z Pawłem. Będę czekać na Was z rodzicami i Aleksem. Chłopaki mogą wrócić do Bełchatowa dopiero w środę. Trener pozwolił z nimi spędzić parę dni w ramach podziękowań. Mam nadzieję, że bardzo na Nas się nie wkurzycie.
PS. Śpicie u cioci, bo niestety nie stać Was na hotel ;d
Z pozdrowieniami,
Oliwia i Skrzaty.
-Paweł ! Widzisz to co ja ? -spytałam.
-No widzę i bardzo się cieszę .
-Ja też. No to idziemy z wszystkimi tobołami do cioci, nie ?
-No chyba, nie mamy wyjścia.
I ruszyliśmy. Doszliśmy do cioci a ona rzuciła: No wreszcie, ile można na Was czekać. Kolacja stygnie.
Spytałam:
-Wiedziałaś o wszystkim ?
-Nie, ja ? Skądże ? -powiedziała ironicznie.
-A więc, zapewne to Twój pomysł.
-No może, no i co z tego ?
-Nie no nic, oprócz tego, że Cię kocham ! -rzuciłam się na ciocię i dałam jej buziaka w polik.
Następnego dnia pojechaliśmy do Kalisza. Gdy dojechaliśmy przedstawiłam Pawła rodzicom. Chyba bardzo się polubili. W ogóle wszyscy się polubili. Rodzice z naszymi chłopakami i chłopaki z rodzicami. Wtorek był dniem cudownym. Razem z Pawłem zdecydowaliśmy, że pojadę z Nimi do Bełchatowa i tam zamieszkam. Zacznę tam studiować i pracować. Oliwia na razie nie chciała jechać z nami. Mówiła, że jeszcze za krótko zna Aleksa i że nie zostawi rodziców i przyjaciół. Fakt, że znałam się z Pawłem bardzo krótko trochę mnie przerażał, ale od razu 'coś' nas połączyło i wiedziałam, że to ten jedyny. Paweł chyba tez uważał mnie za tą jedyną. W środę wyruszyliśmy do Bełchatowa. Tata zaoferował się, że nas odwiezie i mama też chciała jechać zobaczyć czy mi u Pawła będzie dobrze. Tak więc jechaliśmy wszyscy. Podróż przebiegła normalnie, bez żadnych niespodzianek.
Gdy rodzice się upewnili, że jestem bezpieczna odjechali. Zostałam tylko ja, Zati i Aleks.

***5 tygodni później***
Pracuję jako oficjalny fotograf PGE Skry Bełchatów. Oliwia przyjeżdża do nas co tydzień na weekend. Z Pawłem się świetnie dogaduję i jest bardzo fajnie. Super się mieszka i czy w Bełchatowie.
W środku nocy obudziłam się ze strasznymi mdłościami. Obudziłam Pawła i poprosiłam, żeby poszedł do apteki kupić mi węgiel. Nie wiem ile Zatora nie było, ale na chwilę mi przeszło i położyłam się spać. Spałam do rana. Dzisiaj byłam umówiona z Pauliną (żoną Mariusza) na lody. Nie mogłam się doczekać tego spotkania, ponieważ uwielbiałam tą kobietę. Poza tym mają super syna -Arka, którego również uwielbiam.


_______________________________________________________________
Jutro postaram się dodać kolejny rozdział, bo mam wenę ;)
Ale prosiłabym o minimum 10 komentarzy ! :)
Pozdrawiam, Tynn

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 10

Oliwia z Aleksem poszli, a my dalej wylegiwaliśmy się w łóżku. Było tak przyjemnie i miło. Nie chciałam nigdzie dzisiaj wychodzić, ale aparat sam do mnie nie przyjdzie. W końcu z Pawłem postanowiliśmy wstać, ubrać się i iść na umówione spotkanie. Już wstawałam, gdy nagle Paweł mnie pociągnął i z powrotem leżałam na łóżku. Położył się na mnie i zaczął mnie całować. Nasz pocałunek trwał chyba z 7 minut. W końcu wstałam, poszłam do łazienki się ogarnąć. Ubrałam się w beżową sukienkę. Gdy wyszłam z łazienki usłyszałam:
-Jezu jak ty ślicznie wyglądasz w tej sukience.
-A Pawełku dziękuję -odpowiedziałam.
-Co ja gadam, Ty we wszystkim wyglądasz ślicznie.
-Oj przesadzasz.
-Nie, ja wcale nie przesadzam niczego.
-Haha, ale Ty jesteś zabawny -powiedziałam sarkastycznie i się uśmiechnęłam.
-Tak wiem. Idziemy do hotelu ?
-Idziemy.
I poszliśmy. Doszliśmy  po około 15 minutach. Obraliśmy kierunek: pokój Pawła. Jakby to było jakbyśmy nikogo po drodze nie spotkali ? Natknęliśmy się na Mariusza Wlazłego, Karola Kłosa i Michała Bąkiewicza, którzy gdy tylko nas zobaczyli zaczęli gwizdać i krzyczeć: gorzko, gorzko ! Żeby dać im tą satysfakcję stanęłam, złapałam Pawła i skradłam buziaka. Chłopaki byli wniebowzięci. W chwilę później słyszałam jak biegają po hotelu krzycząc: zakochana para, zakochana para ! Pomyślałam: no cóż sama tego chciałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Paweł poszedł się przebrać. Korzystając z tego, że Zatorski był w łazience położyłam się na łóżku i czekałam. Jego ubiór był naprawdę fajny. Powiedziałam tylko:
-No, no nie poznałam Cię Ty mój przystojniaku.
-A dziękuję.
-A proszę -odpowiedziałam i dałam Mu buziaka.
Położyliśmy się na łóżku i leżeliśmy aż do godziny 13:40. Później zebraliśmy się i poszliśmy pod halę przed którą o 14 byliśmy umówieni z Kamilem. Nawet nie wiem jak on się nazywa, bo nie zwróciłam uwagi, ponieważ byłam zbyt zajęta cieszeniem się z tego, że odzyskam aparat. Gdy podeszliśmy pod halę, moim oczom ukazał się nie kto inny jak Kamil Syprzak - reprezentant Polski w piłce ręcznej. Nie wiem czemu, ale uwielbiałam tego faceta. Oczywiście nie tak jak Pawła. Podszedł do nas i zapytał:
-Czy Ty jesteś Martyna ?
-Tak, to ja -odpowiedziałam.
-A więc to Ty.
-A więc to ja.
-A przepraszam nie przedstawiłem się. Kamil jestem -mówiąc to podał mi rękę-
-Martyna, miło mi. Ale nie musiał mi się Pan przedstawiać, ponieważ doskonale wiem kim Pan jest.
-O miło. A więc nie tylko interesujesz się siatkówką .. Hola, hola jaki pan, Kamil jestem.
-No nie tylko. Jakoś tak wyszło, że piłkę ręczną też lubię.
-O proszę. a można wiedzieć kto jest Twoim ulubionym zawodnikiem ?
-Paweł -mówiąc to pokazałam na Zatora.
-W to nie wątpię, a z piłkarzy ręcznych ?
-A uwierzysz, że Ty ?
-Uwierzę, a czemu mam nie wierzyć ?
-A no nie wiem. Masz może moją zgubę ?
-Mam, mam. Ale oddam ją za uczciwą cenę.
-Ile chcesz ? -spytałam.
-Nie chcę pieniędzy.
-A więc czego ode mnie oczekujesz ?
-Hmm.. Myślę, że twój numer telefonu mnie satysfakcjonuje.
-No dobra, ale obiecaj, że nie będziesz go nadużywał.
-Obiecuję.
I podałam Kamilowi mój numer. Paweł przez cały czas nie odezwał się słowem. Syprzak po chwili oddał mi aparat. Przez głowę przeleciało mi pytanie: Co 'ręcznik' robił na meczu siatkówki ?
Nie zdając sobie sprawy z tego, że pytanie wypowiedziałam na głos usłyszałam odpowiedź:
-No wiesz, lubię oglądać siatkówkę.  Tym bardziej, że jestem teraz w Rzeszowie u rodziny.
-O proszę, ja też jestem u rodziny.
-No popatrz.
-Dobra, dziękuję, ale my chyba już pójdziemy.
-A nie dacie się zaprosić na lody ?
-Przepraszam, ale raczej nie, bo już jesteśmy umówieni z moją siostrą i Aleksem.
-Tym Serbem ?
-Dokładnie tym.
Podałam rękę na pożegnanie Kamilowi, a tu nagle Paweł spytał:
-A może Pan pójdzie z nami ?
-Nie no tego już za wiele. To jest niedorzeczne ! Żeby gracz na takim poziome odnosił się do mnie na 'per pan'. Kamil jestem -i podał Pawłowi rękę.
Zator odwzajemnił uścisk dłoni i również się przedstawił.
-A ja Paweł, miło mi.
-Mnie również.
-No to jak idziesz z nami ? -spytałam.
-Jeżeli nie macie nic przeciwko, to bardzo chętnie.
-Nie mamy, nie mamy -dodał Paweł.
I wszyscy razem ruszyliśmy w stronę galerii. Korzystając z tego, że odzyskałam swój aparat robiłam mnóstwo zdjęć. Chłopaki pozowali jakby byli modelami z prawdziwego zdarzenia. Gdy byliśmy pod galerią zadzwoniłam do Oliwii. Siostra z Aleksem byli już w galerii, więc przyszli po nas. Gdy nas znaleźli przedstawiłam ich Kamilowi. W końcu byliśmy wszyscy, więc poszliśmy na lody.

______________________________________________________________
Oliwia już napisała 3 rozdziały, więc czas był na mnie :)
Mam nadzieję, że się podoba.
Jako, że muszę Was zachęcić do komentowania (bo mało komentujecie) to kolejny rozdział wstawię dopiero jak będzie minimum 25 komentarzy ! :)
A co tam, taki szantaż ;) A nie wiem czy wiecie, że teraz KAŻDY może komentować. Wcześniej mogli to robić tylko osoby, które miały konto na googlach.
Pozdrawiam, Tynn 

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 9

Oczami Oliwii:

Wstając, spojrzała na nas z takim dziwnym zaskoczeniem. No i zapytała:
- Co Wy tu robicie? 
- Bo wiesz,przyszłam po świeże rzeczy no i mam propozycje.-powiedziałam, właściwie wymyślił to Aleksandar,no ale cóż. 
- No słucham?- zapytał Paweł który się obudził. 
- Wygląda ona następująco,pójdziemy wszyscy razem do galerii. No nie wiem,jakieś wspólne zakupy,szalone zdjęcia itd. Ale na początku musimy odzyskać aparat Martyny, dlatego ja z Alekiem pójdziemy do pana Jacka,i uprzedzimy że cały dzień nas nie będzie,chłopcy przyjdą pod hotel później już do autobusu.- dowiedziałam się,że w stronę powrotną zabiera ich autokar SKRY. 
- Świetny pomysł,czyli ja z Pawłem idziemy po aparat. Ty z Alkiem. I spotykamy się gdzie? 
- W galerii, ale to jeszcze się zdzwonimy. Ok,dajcie mi chwilę przebiorę się i wychodzimy.- moje przebieranie nie trwało długo, szybko założyłam pomarańczowe rurki i granatową bluzkę. 
*** W HOTELU 
- Aleks gdzie może być wasz trener? 
-No myślę,że u siebie w pokoju,chodź zaprowadzę cię.- udało mu się,trafiliśmy bez problemu. Zapukałam do drzwi i otworzył pan Jacek.
- No witaj Oliwia,co cię do mnie sprowadza? 
- A dzień dobry. Chciałam się pana zapytać ,czy mogę porwać Alka i Pawła dzisiaj? Proszę o zgodę ..
- nie potrzebnie pytasz,pewnie że pozwalam po tym co dla nas zrobiłyście z siostrą. Po prostu mam u Was dług! 
- Dziękuję, obiecuje że oddam ich na czas.-
No więc,wyszliśmy z hotelu. Po drodze nikogo nie spotkaliśmy ale to nawet dobrze. Spacerkiem szliśmy do galerii, była ona nie daleko. Doszliśmy po 15 minutach. Najbardziej denerwujące były dziewczyny, które piszczały na widok Alka. Rozumiem kulturalnie podejść i poprosić o autograf ale żeby piszczeć. No nic, mam nadzieję że podczas naszego popołudnia z Martyną i Pawłem nic nie zakłóci naszego spokoju.

_________________________________________________________________________________
Oliwia napisała :)
Ja tez swój już zaczęłam pisać i może jutro wstawię :)
Pozdrawiam, Tynn

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 8

Oczami Oliwii:

*** RanoGdy się obudziłam,Aleks jeszcze spał. Leżałam chwilę,patrząc na niego.Wraz z moim podniesieniem się, przebudził się.- Idziesz gdzieś?-zapytał zaspany.-Nie,spokojnie pójdę się tylko umyć.**Nie byliśmy parą, nic nas nie łączyło. Ale jak to nic? Siatkówka,to nas połączyło  Nasza wspólna pasja i to właśnie sprawiło, że poznałam tak fantastycznych ludzi. Nauczyłam się, od Aleksa trzech jakże istotnych słów: NEVER SAY NEVER! Jasne,że je znałam,ale od teraz ich używam bardzo często. Bo wiem,że jeśli się czegoś pragnie jest to możliwe.
**
Wyszłam z łazienki po tych przemyśleniach,zmieniłam na to wszystko spojrzenie.-Jestem,chyba będę musiała skoczyć do domu -oznajmiłam.-Hmm, mam dziś wolne pójdę z Tobą. A po co ?-No wiesz,jakieś ubrania. Uspokoić ciocię i pogadać z Martyną.- No ok. To ubieramy się i wychodzimy.Po 15 minutach,wychodziliśmy z pokoju. Była godzina 11, a Skrzaty już po korytarzach chodzili. Tym razem spotkaliśmy Winiara. Przywitał nas uśmiechem i poznał mnie.-O,kogo ja tu widzę Oliwia we własnej osobie!-No cześć! Co tam? Gratuluję wczorajszego meczu.- odpowiedziałam.
Oczywiście Alex też musiał zabrać głos.
-Taki nawyk,ona wszystkim gratuluje.
Wszyscy się śmialiśmy. 
Zgarnęliśmy Winiara i zeszliśmy na kawę. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy chyba ponad 2 godziny. Czyli o 13, wyszliśmy z hotelu. Zaczęłam uciekać Aleksowi,zdążyłam tylko krzyknąć:-Goń mnie!
Uciekałam jak szybko mogłam, w parku byli tylko nieliczni ludzie. Patrzyli na nas, i uśmiechali się pod nosem. Jednak on z złapał mnie po chwili, chwycił mocno i zaczął obkręcać. Coś świetnego! Nie chciał mnie postawić.
-Dobra,wygrałeś postaw już! –nalegałam.-Nie, coś za coś.-widać było,że śmiał się ze mnie. Dałam mu buziaka a on mnie postawił.-To takie przekupstwo widzę.- szliśmy dalej i się śmialiśmy.
Podczas spaceru, nie wiem kiedy ani jak, podaliśmy sobie dłonie. To musiało słodko wyglądać. W końcu doszliśmy do domu. Wchodzę, ciocia jak mnie tylko zobaczyła od razu znalazła się przy mnie. 
-Cześć ciociu, przedstawiam Ci Aleksa. Dzień dobry.- powiedział po Polsku, z słodkim akcentem. (Ja rozmawiam z nim po angielsku, nie trudno się domyślić).-Witaj młodzieńcze. Oliwko, idź do góry z kolegą i zobacz co u Martyny. -No dobrze, Alek chodź! – weszliśmy do góry.
Skradaliśmy się i co zastaliśmy? Dwa śpiochy spały, ale tak słodko. Obudziła się, po jakiś 10 minutach.

_______________________________________________________________________________________________________


Oliwia znowu napisała :)
Pozdrawiam, Tynn

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 7

Oczami Oliwii:

Mecz był świetny,tyle emocji i przeżyć. Nigdy go nie zapomnę.!!!
***Po meczu zauważyłam,że Martyna poszła do Pawła. Ja nie chciałam zostać sama,ale po chwili z szatni wyszedł Alek i mnie zawołał, uprzedził również, że nikogo już tam nie ma. Wyszłam, podeszłam do niego i pogratulowałam. Byłam dumna jak nikt inny! Moje gratulacje wyglądały jakoś tak: 
- Nie dziękuj, Ty nie masz za co. Jednak ja naprawdę Ci dziękuję.-odpowiedział głosem jakiego nie znałam (tajemniczym i mniej zadowolonym). 
Nie mogłam wyczuć o co chodzi i też posmutniałam. Był zupełnie inny. Nastała cisza,jak zwykle przerwał ją on:
- Oliwia bo ja mam do Ciebie pytanie. 
- No jeśli tak to pytaj śmiało - powiedziałam wesołym już głosem.
- Bo jeśli Martyna poszła z Pawłem to może Ty pójdziesz ze mną? 
Byłam w niebo wzięta! Wydaje mi się, że poznał mój uśmiech bo też mi nim odpowiedział. Z odpowiedzią długo nie zwlekałam.
- Tak,tak ,tak! - krzyczałam. Wszystko stało się tak szybko. Rzuciłam mu się w ramiona i pocałowałam,on to odwzajemnił. Było fantastycznie. 
Przebrał się i powoli wyszliśmy do hotelu. Było zimno a ja nie zabrałam kurtki. 
Nie chciałam dać tego po sobie poznać, jednak on wyczuł to. Dał mi swoją bluzę SKRY! Od razu lepiej, pomyślałam. 
Gdy doszliśmy otworzył mi drzwi hotelu i wyszłam do ciepłego holu. Oczywiście na piętrze spotkaliśmy Karola ze swoją skręconą kostką ,ponieważ go bolało przyjrzałam się jej ale była tylko lekko opuchnięta. Potem spotkaliśmy Szampona,nie obyło się bez wywiadu:
-Aleks, gdzie Zati? - dopytywał z uśmiechem Mariusz.
- No nie ma. Ale poznałeś już Oliwie, prawda?-obaj zaczęli się śmiać.
- No tak poznałem. Miło cię znowu widzieć- jego uśmiech mówił sam za siebie. Ten podejrzliwy wzrok.
- Ja Ci gratuluję zwycięstwa i cieszę się ze spotkania!- we trójkę zaczęliśmy się śmiać. Nikt nie mógł przestać. Mariusz pożegnał się i poszedł. Ja z Alkiem też.
- Alek! Nie napisałam do Martyny, gdzie jest mój telefon?- zaczęłam go nerwowo szukać.
- Spokojnie,spokojnie ja go mam. 
- Och,jak dobrze ! Od razu napisze do Martyny.- usiadłam na łóżku i zaczęłam pisać. Mój SMS wyglądał jakoś tak:,, Hej! Dziś na noc zostaje u Alka w hotelu. Mam nadzieję, że ty zaprosisz Pawła. Całuje i pozdrawiam." . Aleksandar po chwili zawołał mnie do osobnego pokoju,okazało się że ten w którym siedziałam był Pawła. - Oliwia chodź,coś Ci pokaże. -wyciągnął swojego laptopa i zaczął pokazywać zdjęcia z naszej sesji ,która robiła Martyna po treningu. 
- Jej, kocham te sesję .- naprawdę tak było. Każde moje zdjęcie było z nim. A zdjęcia były świetne. Siedzieliśmy tak i oglądaliśmy,dopóki nie doszliśmy do zdjęcia na którym staliśmy za ręce patrząc sobie głęboko w oczy. Wtedy on spojrzał się w moje oczy tak samo jak wtedy i powiedział:
- Nic , nie mów jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam. A znam cię kilka dni.
Nic nie powiedziałam uśmiechnęło się tylko,a on zaczął się do mnie zbliżać,całował tak delikatnie a pocałunek ten nie miał końca. Wreszcie położyliśmy się,moja głowa na nim. On jest świetny! Usnęliśmy,cudowny wieczór ,noc i w ogóle wszystko było cudowne! Jednak moje fantastyczne myśli psuło jutrzejsze rozstanie!


-Aleks, byliście świetni. Dziękuję za to zwycięstwo!



______________________________________________________________________

A taka niespodzianka :) Wszystko pisała Oliwia, bo sama nie daję rady. W tym tygodniu jeszcze powinnam coś dodać :) Chyba, nie obiecuję :)

UWAGA !
Każdy kto czyta bloga, niech komentuje ! :)
I piszcie, czy podoba Wam się jak pisze Oliwia. :)

Nie wiem czy zauważyliście, że na blogu zaszło trochę zmian. Ponieważ widziałam, że blog czytają ludzie nie tylko z Polski to po prawej stronie przy rozdziałach jest takie coś jak TRANSLATE :) 

Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Pozdrawiam, Tynn


czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 6

No więc poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce i Paweł spytał czy pokażę Mu zdjęcia. Odparłam, że nie ma problemu. Już miałam sięgnąć po aparat...
-Paweł nie mam go ! -krzyknęłam.
-Czego nie masz ?
-No aparatu.
-O ku*wa. Dzwoń do Oliwii, może jest jeszcze na hali.
Wykorzystałam pomysł Zatorskiego i chwyciłam za telefon. Wybrałam numer do siostry i ..
-Paweł, to chyba jakiś sen.
-Co się znowu stało ?
Wskazałam na telefon, powiedziałam: padł i się rozpłakałam. Na szczęście Paweł dał mi swój telefon, który był naładowany. Zadzwoniłam, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc Paweł wziął ode mnie telefon i w skrócie opowiedział Oliwii co się stało. Siostra była na hali, ale aparatu nie było. Powiedziała, że pójdzie jeszcze zapytać ochroniarzy. Niestety żaden nic nie wiedział. Pomyślałam, że aparat przepadł. Cały czas płakałam. Nie wiedziałam co robić. Paweł mnie przytulił. Siedzieliśmy tak dopóki się nie uspokoiłam. Gdy emocje trochę opadły ruszyliśmy w stronę domu. Po około 15 minutach dotarliśmy. Zaprosiłam Zatora do środka. Gdy weszliśmy spojrzałam na zegarek a moim oczom ukazała się godzina 21:30. Myślałam, że jest dużo później. Ciocia, gdy tylko usłyszała, że weszliśmy wyszła do nas w szlafroku.
-Oj przepraszam, myślałam, że to dziewczynki wróciły -powiedziała.
-Nie ma za co. Jest przecież Pani u siebie w domu -odrzekł Paweł.
-Chcecie coś do jedzenia ? -spytała ciocia.
-Ja nie jestem głodna, dziękuję -odpowiedziałam.
-A ja jestem głodny. Po meczu jeszcze nic nie jadłem -wtrącił Zator.
-Dobrze, to ja zaraz Panu zrobię kanapki.
-Po pierwsze: nie jestem pan tylko Paweł Zatorski, miło mi -podał cioci rękę-,  a po drugie: bardzo, bardzo serdecznie Pani dziękuję.
-Nie ma za co. Dobra dzieciaki, idźcie już na górę. Ja za chwilę przyniosę Ci kanapki.
Tak jak ciocia kazała poszliśmy na górę. Po chwili weszła z kanapkami. Dała je Pawłowi i poszła. Usiedliśmy na łóżku. Zatorski zaczął wcinać kanapki, a ja patrzyłam na niego. Jadł w ciszy. Po konsumpcji kanapek, położyliśmy się i rozmawialiśmy. Rzuciłam krótkie 'włączam laptopa' i poszłam po niego. Weszłam na Facebook `a  a tam czekała na mnie wiadomość: 'Cześć. Znalazłem Twój aparat. Zostawiłaś na hali po meczu.' Byłam wniebowzięta. Krzyczałam do Zatora: Paweł znalazł się, znalazł. Zatorski lekko zdziwiony pyta się co się znalazło. Odpowiadam Mu, że no aparat. Ale w tym momencie naszła mnie myśl, skąd wie, że to mój. Napisałam do Kamila -moim oczom ukazało się to imię przy wiadomości- skąd ma pewność, że to mój aparat. Po chwili dostałam odpowiedź 'W środku była Twoja akredytacja'. No tak. Po skończonym meczu włożyłam ją do torby od aparatu. Odpisałam: Możemy się spotkać jakoś, żebym odzyskała swoja zgubę ? Po paru minutach dostałam wiadomość: Pewnie, jutro o 14 pod halą. Napisała Okey, będę na pewno. Zatorski zaczynał być zazdrosny. Wmawiałam Mu, że nie ma o co,a raczej o kogo. Po godzinie dostałam smsa od Oliwii, że ona zostaje na noc z Aleksem w hotelu. Poinformowałam o tym Pawła i poprosiłam Go bardzo ładnie, żeby On tutaj został na noc. Po chwili wahania zgodził się. Włączyliśmy film. Padło na horror "Wycieczka bez powrotu". Strasznie się bałam, ale Paweł cały czas mnie obejmował i przy Nim czułam się taka bezpieczna. Film skończył się około godziny 2:20. Spojrzałam na Pawła, powiedziałam 'Przy Tobie czuję się taka bezpieczna' i Go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek. -Cały czas siedząc na łóżku.- Podczas namiętnego pocałunku zmieniliśmy pozycję z siedzącej na leżącą. Paweł zaczął ściągać ze mnie koszulkę. Nie przeciwstawiałam się, wręcz przeciwnie ściągałam z Niego koszulkę. Chwilę potem byliśmy już w samej bieliźnie. Na szczęście założyłam sexowną bieliznę. Jakbym to przewidziała.. A może od początku miałam nadzieję, że to się właśnie stanie. Nie przestając się całować, ściągnęliśmy z siebie wszystko.Był taki czuły i delikatny. Nigdy chyba nie czułam się tak dobrze a zarazem tak bezpiecznie. ***
-Ranek-
Gdy się obudziłam, Pawła nie było koło mnie. Przestraszyłam się i pomyślałam, że uciekł. Na szczęście chwilę po tym przyszedł z.. śniadaniem.
-Piękne śniadanie, dla pięknej kobiety.
-Dziękuję -powiedziała, wstałam i pocałowałam Pawła.
Po namiętnym pocałunku wróciłam z powrotem do łózka i zaczęłam zajadać. Zator położył się koło mnie i patrzył jak jem.
-Jesteś taka słodka jak jesz.
-Paweł nie patrz na mnie, jak konsumuję posiłek, bo to wygląda śmiesznie.
-Masz rację -rzucił i zaczął się śmiać.


----------------------------------------------------------------------------------------------------
Resztę postaram się dodać jutro ;)
Taki mały prezent na walentynki :)
Pokazuję jak bardzo Was kocham :3
Pozdrawiam, Tynn

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 5

Mocno zdziwione poszłyśmy z nim. Nie wiedziałyśmy dokąd nas prowadzi ani po co. Po chwili doszliśmy do wejścia na halę. Ochroniarz wręczył nam akredytacje. Na mojej było napisane: Martyna Olszewska -fotograf, a na siostry: Oliwia Olszewska - gość. Zdezorientowana powiedziałam:
-Ale po co nam te akredytacje ?
-Nie wiem, trener Nawrocki kazał mi to Wam przekazać.
-Ale przecież mamy bilety.
-No wiem, ale co ja poradzę.
-Nie no, nic -odpowiedziałam.
-To wchodzicie ?
-Wchodzimy -stwierdziłyśmy jednogłośnie.
-To zapraszam.
I ochroniarz zaprowadził nas na boisko. Skrzaty się rozgrzewały. Gdy Paweł nas dojrzał krzyknął: dziewczyny ! Od razu Alex i Paweł do nas podlecieli. Trener Nawrocki nie był z tego zadowolony, ale dał im 3 minuty na przywitanie się z nami. Na szczęście Zatorski nie był na mnie zły za wczorajszy wieczór. Zauważył, że mam łańcuszek, który od Niego dostałam i uśmiechnął się pod nosem.
-Czego tak te zęby pokazujesz ? -spytałam.
-A co nie wolo mi  ? -zapytał Zatorski.
-Wolno, wolno -odpowiedziała i zaczęłam się śmiać.
-A Ty to możesz zęby pokazywać ? -dopytywał się Paweł.
-No ja mogę. Ale idź już się rozgrzewać.
-To miał być rozkaz ?
-Tak.
-No to idę, moja Pani.
I Paweł poszedł się rozgrzewać. Alex chyba zauważył, że Zatorskiego już koło mnie nie ma, bo chwilę po nim wrócił do rozgrzewki. Skrzaty rozgrzewały się jeszcze przez około 25 minut. Po chwili rozległ się gwizdek. Rzeszów (Lotman) zagrywa. Na szczęście mamy najlepszego libero na świecie, który obroni każdą zagrywkę. Paweł odebrał, drugi Paweł rozegrał i Mariusz atakuje.
-Jeeeestttt ! -cała hala wrze.
Pierwszy punkt dla PGE. Drugi również. Ale Resovia wzięła się w garść i w pierwszej przerwie technicznej przegrywaliśmy do 6. Trudno. Mecz trwa dalej. Wreszcie prowadzimy 15:14. Ale coś się ze Skrzatami stało i w przerwie technicznej znowu przegrywamy. No i w końcu stało się. Przegraliśmy seta pierwszego (22:25). Trener daje Chłopakom wskazówki. Do pierwszej technicznej wygrywamy. Niestety po drugiej nie jest już tak pięknie. Piłka setowa dla Rzeszowa. Bronimy, rozgrywamy, atakujemy i punk zdobywamy ! Remis. Wlazły na zagrywce. Po cichu się modlę: Mariusz proszę nie zepsuj, nie zepsuj. Nie zepsuł i libero przeciwnika pokonany. Punkt dla nas. Na zakończenie seta drugiego piękny as serwisowy. "Nic straconego. W końcu jest po 1 w setach" -myślę. Set trzeci nie był dla nas szczęśliwy. Nie dość, że przegrany do 22 to jeszcze kontuzja. Karol Kłos. Oliwia pobiegła spytać czy pomóc. Na szczęście nie była potrzebna, bo lekarze Skry sobie poradzili. Karol skręcił staw skokowy i przez najbliższe 2 tygodnie nie zagra. Musimy sobie poradzić. Nadchodzi set czwarty. Idę do trenera.
-Trenerze jeżeli do pierwszej technicznej będziemy przegrywać chcę z Nimi porozmawiać. Oczywiście razem z Oliwią.
-No dobra, ale co Ty Im powiesz ?
-Już ja coś wymyślę.
Poszłam po Oliwię i stanęłyśmy koło trenera. Na szczęście przy wejściu na boisko stał nasz 'zaprzyjaźniony' ochroniarz, który nas wpuścił bez żadnego ale. I stało się. Przegrywamy. Zgodnie z umową moją i trenera to JA do chłopaków przemawiałam. Oliwia wzięła na bok Alexa i Pawła. Nie mam pojęcia co Im powiedziała. Ja do Chłopaków powiedziałam tak, ażeby wszystko zrozumieli:
-Radzę Wam wygrać najpierw tego seta, a później cały mecz. Nie po to do jasnej cholery jechałam 400 km, żeby patrzeć jak z siebie gapy robicie. Jeżeli nie wygracie to będzie z Wami źle. Ostrzegam, będę bezlitosna.
-Jak bardzo bezlitosna ? -któryś palnął.
-Nie chcecie się przekonać.
'Matko jak Oni mogą tak człowieka zdenerwować' -główkowałam. Moje myślenie przerwał trener:
-Myślisz, że to poskutkuje.
-Zobaczy trener. To będą szybkie sety.
-Obyś miała rację.
Nie myliłam się. Czwartego seta wygraliśmy do 18, a tie-break'a do 9. Pan Nawrocki nie wiedział jak mi dziękować, ale ja przecież nic takiego nie zrobiłam. Cała hala śpiewa: "Kto jest mistrzem ? Tylko Skra". Ten nowy hymn PGE wpada w ucho. Nie czekałam, aż Paweł się przebierze, tylko chwilę po meczu dałam Mu prezent. Jego szczęście było nie do opisania. W końcu udało mi się Go wygonić do szatni. Po 30 minutach wyszedł z niej taki piękny, pachnący i... z moim prezentem na szyi. Spytała mojego pięknego:
-A Atanasijević to już wyszedł z szatni ?
-Nie został tam razem z Oliwią.
-Kiedy ona tam wlazła. Nie zauważyłam jej.
-Weszła jak większość wychodziła.
-Mała jędza.
-Może to i lepiej, że zostali tam sami. Niech się sobą nacieszą.
 -Może i racją. My chyba też powinniśmy się sobą nacieszyć. W końcu jutro wracacie.
-A Wy nie ?
-My nie ...
-A kiedy Wy ?
-My dopiero w poniedziałek..
-Jaka szkoda -powiedział i posmutniał.
-Ale nie smutaj. Przyjadę do Ciebie do Bełchatowa.
-Kiedy ?
-Zaraz we wtorek -wypowiadając to zauważyłam, że trochę się rozpromienił.
-No, ale to całe dwa dni bez Ciebie.
-Oj przeżyjesz. Od czego jest skype ?
-Od rozmawiania -odpowiedział i zaczął się śmiać.
-No brawo -odrzekłam i też zaczęłam się brechtać.
Śmialiśmy się chyba z 5 minut. Aż w końcu Paweł zaprosił mnie na spacer.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo, ale miałam takiego leniuszka, który nie chciał mnie opuścić :( xD
Przepraszam, że taki krótki :) Może jutro uda mi się napisać rozdział 6 :)
Mam nadzieję, że się podoba.
Jeżeli już jesteś -zostaw po sobie jakiś znak. Chcę zobaczyć ile osób czyta blog :)
Pozdrawiam, Tynn :)