czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 18

Widząc, że lekarzowi od razu po zerknięciu do moich wyników badań popsuł się humor spytałam:
-Panie doktorze, co mi jest ?
-Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Pozwoli pani, że zacznę od tej dobrej.
-No niech pan już mówi ! -poganiałam dr. Wronkę.
-Dobra wiadomość jest taka, że to nie jest przemęczenie. Natomiast zła jest taka, że istnieje możliwość, że to rak szpiku kostnego potocznie zwany białaczką.
-Białaczka ? -pytając napłynęły mi łzy do oczu. -Ile mi jeszcze zostało ?
-Pani Zatorska bez dalszych badań nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć.
-Ale jak to białaczka ? Przecież ja całe życie nie miałam problemów ze zdrowiem ! -cały czas nie dowierzałam.
-Proszę się tak tym nie zadręczać. Dopiero po wykonaniu kolejnych badań będziemy mogli sprawdzić czy to na 100% rak.
-W takim razie dziękuję, do widzenia !
-Pani Zatorska ! Niech pani chwilkę poczeka ! Dam pani skierowanie na kolejne badania.
-Dobrze.
Po chwili do ręki dostałam skierowanie na którym było napisane:
Rozpoznanie: Przypuszczenie choroby-raka szpiku kostnego.
Skierowanie na dalszą diagnostykę w tym kierunku.
Gdy tylko wyszłam z przychodni udałam się przed halę, gdzie trenował Paweł. Ubłagałam ochroniarzy, by mnie wpuścili do Zatorskiego. Gdy tylko Paweł zobaczył mnie całą zapłakaną od razu do mnie podbiegł. Na razie nie chciałam mu mówić o chorobie. Paweł domyślił się tego, że nie mam ochoty na razie rozmawiać, bo tylko mnie objął swym ramieniem i składał delikatne pocałunki na czubku mojej głowy. Po kilku minutach poprosił, żebym się stąd nigdzie nie ruszała i obiecał, że zaraz wróci. Paweł poszedł się chyba zwolnić do trenera i się przebrać. Po chwili wrócił czysty, pachnący i przebrany. Spytał:
-Kochanie, co się stało ?
-Paweł ja, ja ... Ja jestem bardzo chora !
-Ale na co ? Jak ?
-Mam białaczkę !
-Nie przejmuj się Kicia, poradzimy sobie !
-Nie, ja wkrótce umrę, a sam sobie nie poradzisz z Lilianą i Maksymilianem !
-Martyna ! Nikt nie umrze i nie będę musiał sam sobie radzić z dzieciakami ! Rak nie jest wyrokiem śmierci ! Pamiętaj !
-Postaram się, będę walczyć, ale tylko pod jednym warunkiem !
-Jakim ?
-Takim, że mnie nigdy nie zostawisz i będziesz mnie wspierał !
-Kochanie, co to za warunek ? To przecież oczywiste, że Cię nie zostawię ! Przysięgałem Ci to przy ołtarzu, wkładając Ci obrączkę na palec ! Pamiętasz słowa przysięgi ?
-Ja Paweł biorę sobie Ciebie Martynę za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-Pamiętasz ! Nie opuszczę Cię aż do śmierci i będę przy Tobie w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i biedzie ! Jesteś już na zawsze tylko moja ! -Gdy skończył to mówić zaczął mnie delikatnie całować-
-Boże dziękuję, że zesłałeś mi takiego męża jakim jest Paweł -pomyślałam. 

___________________________________________________________________
No i jest ! Choroba jest nie przypadkowa, bo moja babcia nie dawniej jak 1,5 tyg temu miała operację usunięcia nerki, bo właśnie była zaatakowana przez raka.
I właśnie nie ma mnie już na Ale pamiętaj o Monte, dlatego będziecie musieli inaczej dowiadywać się o rozdziałach. Najlepiej wchodząc tu co jakiś czas. Ewentualnie myślałam nad założeniem takiego bloga, gdzie będę dodawała codziennie notki i tam by się pojawiały informacje o rozdziałach, bo nie mam pojęcia jak Wam je przekazywać ! :)
Pozdrawiam, Tynn

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 17

***6 sierpnia***
Rocznica naszego ślubu. Wraz z Pawłem sprezentowaliśmy sobie wypad na weekend do SPA.
Oliwia z Aleksem miała zająć się bliźniakami. Ściągnęłam mleko z piersi i zostawiłam je Oliwi w lodówce.
***Kilka tygodni później***
Nadszedł dzień, gdy Liliana i Maksymilian przyjmą chrzest. Postanowiliśmy, że dzieciaki przyjmą ten sakrament w dzień, w którym skończą 2 miesiące. Dokładnie 15 września przed godz. 10:00 podjechaliśmy przed kościół. Rodzicami chrzestnymi Lili była moja siostra wraz z (narzeczonym) Aleksem, a  Maksa Paulina Wlazły i Karol Kłos. Na chrzciny przyjechali: rodzice moi i Oliwi, rodzice Pawełka, ciocia z Rzeszowa. Pojawili się również: Mariusz Wlazły, Ola Kłosika, Michał i Dagmara Winiarscy, Michał Bąkiewicz, Paweł Woicki i wielu innych.
Podczas ceremonii my (jako rodzice) i rodzice chrzestni obiecali wychowywać dzieciaki zgodnie z wiarą kościoła katolickiego.
"(...) Liliano Amelio, ja Ciebie chrzczę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego".
"(...) Maksymilianie Fabianie, ja Ciebie chrzczę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego".
Po skończonej uroczystości udaliśmy się do restauracji. Zabawa trwała do późnego wieczora.
***Ranek***
Bliźniaki nie dawały odpocząć. Kilka minut po godzinie 7, zaczęli płakać. Obudziłam Pawła, żeby poszedł je uspokoić. Pawłowi nie chciało się ruszyć swoich 4 liter, więc ja wstałam. Dzieciaki jak się okazało były głodne. Nakarmiłam je, położyłam dalej spać i wróciłam do Pawła do łóżka. Ten, gdy tylko usłyszał, że się kładę, odwrócił się w moją stronę i dał mi wielkiego soczystego buziaka. Zaczął mnie całować coraz namiętniej i namiętniej, i namiętniej. W końcu ściągnął ze mnie górę od piżamy. Ja z Niego też zdarłam koszulkę. Paweł nie przestawał mnie całować. Cicho pojękiwałam. Całowaliśmy się namiętnie, dopóki Lilka nam nie przeszkodziła swoim płaczem.
***Kilka dni później***
Podczas robienia dzieciakom sesji zdjęciowej poczułam się słabo. Usiadłam na chwilę i mi przeszło.
Nie powiedziałam o tym Pawłowi, bo nie chciałam by się niepotrzebnie martwił. To pewnie z przemęczenia.
Paweł wrócił koło 19 z treningu. Wszedł po cichutku tak, że nawet tego nie usłyszałam. Zaczął mnie całować po szyi. Gdy tylko się odwróciłam dostałam od mojego męża piękny bukiet czerwonych róż.
Podczas robienia kolacji znów poczułam się słabo, ale tym razem nie dało się tego ukryć prze mym Aniołem.
Paweł czym prędzej podbiegł do mnie i spytał:
-Martyna, może zadzwonić po karetkę ?
-Nie ! Nie trzeba, to pewnie z przemęczenia.
-Być może. Nie zadzwonię po karetkę, ale tylko pod jednym warunkiem !
-Paweł nie dawaj mi warunków !
-Jutro z rana, jeszcze przed moim treningiem pójdziesz do lekarza !
-Zobaczymy co da się zrobić.
-Nie zobaczymy, tylko pójdziesz !
-No dobrze, a zostaniesz z naszymi małymi pięknymi dziećmi ?
-Co to w ogóle za pytanie ?! No pewnie, że zostanę !
***Następnego dnia, rano***
Jak obiecałam Pawłowi, tak zrobiłam. Wstałam koło 5, poszłam do łazienki, umyłam się, uczesałam. Ubrałam się w beżową koszulę i czarną skórzaną spódnicę. Koło 5:45 wyszłam z domu i udałam się do przychodni. Udało mi się zarejestrować na godzinę 11:30. Wróciłam do domu, bo czekanie tutaj ni wizyt nie miało najmniejszego sensu. Do domu przyszłam koło 6:35. Maluchy jeszcze spały, a mój książę z bajki robił śniadanie. Podeszłam do niego i spytałam:
-Zdążysz wrócić do 11:15 ?
-Zdążę.
Paweł z treningu wrócił chwilę po 11. Minęłam się z Nim.
Lekarz dał mi skierowania na badania. Wróciłam do domu i następnego ranka miałam zgłosić się do przychodni na wyniki.
Gdy tylko przekroczyłam próg naszego mieszakania podleciał do mnie Paweł i spytał co mi jest. Odpowiedziałam, że nie wiem, bo jutro dopiero mam wyniki, ale to pewnie przemęczenie.
***Ranek***
Dziś ubrałam się w szarką bluzkę i szorty. Jak na koniec września było bardzo ciepło. Chwilę przed 8 wyszłam z domu, żeby zdążyć przed wyjściem Pawła na trening.
Od razu udałam się na 2 piętro przychodni, gdzie miała zostać pobrana krew. Po 15 minutach byłam już po tym 'zabiegu'. Po południu miałam zgłosić się po wyniki. Poszłam się jeszcze zapisać do lekarza, żeby obejrzał wyniki badań. Zarejestrowałam się na 16:45. W domu pojawiłam się koło 8:35. Akurat, bo o 8:45 Paweł wychodzi na trening. Dzieciaki od kilku dni były dziwnie spokojne. Trochę mnie to niepokoiło, ale Pawłowi to nie przeszkadzało.
Paweł miał na 16:30 trening, więc maluchy musiały zostać pod opieką Oliwii.
Ja poszłam do przychodni, odebrałam wyniki i usiadłam w kolejce do doktora. Po paru minutach lekarz wyczytał nazwisko: Zatorska. Wzięłam torebkę i weszłam do gabinetu. Mój lekarz był bardzo miły. Zawsze uśmiechnięty, więc gdy tylko podałam Mu wyniki zaniepokoiłam się, bo uśmiech Mu z twarzy znikł.....


___________________________________________________________________
No i jest 17 !
PRZEPRASZAM po raz 2545526, ale nie miałam weny. Dzisiaj postanowiłam, że ni pójdę spać dopóki nie napiszę tego rozdziału i wyszło co wyszło..
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pytania ? Zapraszam na ask.fm
Pozdrawiam, Tynn

sobota, 8 czerwca 2013

Zmiany, wszędzie zmiany !

Cześć i czołem !
Na wstępie: Przepraszam ! I'm sorry ! Mi dispiace ! Sajnálom ! Omlouvám se ! Je suis désolé ! ¡Lo siento ! ನಾನು ಕ್ಷಮಿಸಿ ಮನುಷ್ಯ ! Jien sorry ! Sinto muito ! Мне очень жаль!
Za to, że tak długo musicie czekać za kolejnym rozdziałem !
No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło !
Podczas, gdy cały czas próbuję pracować nad rozdziałem (brak weny) zrobiłam nagłówek (zdj. poniżej) na bloga ! Mam nadzieję, że Wam się spodoba ! ;)
A jak już zmieniałam nagłówek to postanowiłam zmienić troszeczkę więcej. Mam nadzieję, że teraz jeszcze bardziej będzie podobał Wam się mój blog !
Poza tym wkrótce też się obróci o 180°, więc czemu tu ma zostać 'po staremu' ? Odmłódźmy trochę tego bloga ! :)
PS. Jest to mój pierwszy nagłówek, więc proszę o wyrozumiałość xD


Pozdrawiam serdecznie, Tynn
A i jutro pojawi się nowy rozdział, więc bądźcie czujni ! :)

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 16

Z Pawłem pojechałam do hotelu. Aleks za nic w świecie nie chciał wracać z nami. Powiedziałam:
-Paweł jestem bardzo zmęczona, pójdę się położyć. Bliźniaki dają popalić.
-Jasne. A może przygotować Ci kąpiel ?
-Nie, nie dam rady. Chcę tylko spać -uśmiechnęłam się.
-No zgoda.
I poszłam się położyć. Po 4 godzinach obudziłam się. Wstałam i zobaczyłam, że łóżko jest mokre. Obudziłam Pawła i powiedziałam:
-Paweł, zaczęło się !
-Co ? Jak to ? Niemożliwe !
-Oh, no wstawaj i zawieź mnie do szpitala !
-Już !
Wstał, ubrał się i wreszcie mnie zawiózł. Gdy dojechaliśmy zaczęły się skurcze. Szybko przyjęli mnie na oddział ginekologiczny. Paweł w międzyczasie poszedł do Oliwii i Aleksa poinformować ich o tym, że już wkrótce zostaną wujkami. Aleks czym prędzej pognał przed porodówkę zostawiając Pawła w tyle. Zatorski, gdy tylko dobiegł wpuścili go do mnie na salę. Bardzo się cieszyłam z tego powodu. Podszedł do mnie, chwycił za rękę i powiedział: 'Razem przetrwamy wszystko'. Ja naiwna uwierzyłam. Postanowiłam urodzić naturalnie. Wszystko mnie bolało.
***7 godzin później***
Po tylu godzinach męczenia się, parcia, wrzeszczenia na Pawła na świat przyszli: Liliana Amelia i Maksymilian Fabian. Od razu mi ich zabrali. Nie mogłam ich nawet obejrzeć na razie. Przewieźli mnie na salę. Gdy tylko opuściliśmy porodówkę Aleks w biegu spytał jak się czuję. Odpowiedziałam, że jestem zmęczona. Zastanawiałam się jak Paweł wytrzymał ze mną te kilka godzin. Byłam tak zmęczona, że po chwili usnęłam.
***Rano, koło godz. 10***
-Halo, proszę pani, pobudka ! -Ktoś tymi słowami mnie obudził. Była to pielęgniarka, która przywiozła mi maluchy do karmienia. Paweł spał na moich nogach. Gdy tylko usłyszał płacz dzieci od razu się zerwał i spytał pielęgniarki czy może potrzymać Maksa. Gdy ta mu odpowiedziała twierdząco, wziął naszego chłopca na ręce. To był najsłodszy widok jaki kiedykolwiek miałam przed swoimi oczyma. Ja w międzyczasie karmiłam Liliankę. Gdy skończyłam poprosiłam Pawła by podał mi teraz Maksymiliana. Podszedł oddał mi chłopca i wziął Lili. Powiedziałam:
-A ja głupia, myślałam, że nie może być nic słodszego od widoku Twojego z Maksem. A jednak... Widok Twój z Lili.. To jest to !
-Jak dla mnie najsłodszym widokiem jesteście wszyscy w trójkę razem.
-Chodź tu do mnie, Wariacie !
Paweł do mnie podszedł. Powiedziałam:
-Nachyl się mój Aniele. -Paweł posłusznie schylił się i dostał ode mnie buziaka.-
Po chwili przyjechała Oliwia na wózku pchana przez Aleksa.
-No cześć -przywitała się.
-Cześć !
Gdy tylko dojrzała maluchy można było usłyszeć: Ohhhhh, aaajjjjjj, jakie one słodkie ! Po Oliwi monologu wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Dzieciakom się chyba to nie spodobało, bo zaczęły płakać. Gdy udało nam się je uspokoić spytałam:
-Będziecie rodzicami chrzestnymi dla Liliany ?
-Ja tak -odpowiedziała moja siostra.
-Ja również się zgadzam -dopowiedział Aleks.
-A kto będzie rodzicami chrzestnymi dla Maksa ? -dopytywała się Oliwia.
-Myślę, że Dagmara Winiarska i Karol Kłos.
-To będzie dobra para -zaczął się śmiać Paweł.
-A ktoś zadzwonił do rodziców ? Wiedzą, że zostali dziadkami ? -spytałam spoglądając na mojego męża.
-Tak, zadzwoniłem. Twoi rodzice powinni wkrótce być, a moi będą wieczorem.
-No to dobrze.
Po 15 minutach przyjechali moi rodzice. I znowu zaczęło się słuchanie monologów ("O jakie one słodkie", "Ale oni pięknie wyglądają", "Jakie mam śliczne wnuczęta.", itp.).
Wieczorem odwiedzili nas rodzice Pawła. Byli naprawdę niesamowici. Przywieźli nam kilka ubranek dla maluchów. Maks dostał granatowe śpioszki, a Lili różowe. Jak wszyscy zachwycali się bliźniakami.
***2 dni później***
Dzisiaj wychodzimy ze szpitala. Paweł nas ma odebrać. Już nie mogę się doczekać swojego łóżka, domu.
Umówiłam się z Miśkiem, że przyjedzie po nas o 14. Czekam cały czas w poczekalni, bo nie chciałam wychodzić z maluchami na dwór. Dochodziła 14:15,a Pawła dalej nie ma. Zadzwoniłam do Niego, nie odebrał. Na szczęście po 10 minutach przyjechał. Przyszedł po nas z dwoma ślicznymi nosidełkami.
-Przepraszam, ale nie mogłem pozwolić na to, żeby ta podróż do domu odbyła się w niebezpiecznych warunkach.
-No zgoda, wybaczam Ci.
-Dla Liliany jest czerwony, a dla Maksymiliana szary.
-Jaki ty słodki jesteś !
Powsadzaliśmy dzieciaki do nosidełek, pozapinaliśmy i ruszyliśmy do naszego auta. Ja siadłam z przodu, a Paweł poszedł powpinać nosidełka. Gdy już to zrobił, usiadł za kierownicą i ruszyliśmy w stronę hotelu.
Oliwia wyszła wczoraj ze szpitala i razem z Aleksem mięli na nas czekać przed hotelem. Po kilkunastu minutach dotarliśmy przed wyznaczone miejsce. Siostra z młodym Serbem już na nas czekali. Oni przyjechali samochodem Aleksa. Umówiliśmy się, że wracamy razem. My jedziemy z przodu, a oni tuż za nami.
Po kilku godzinach byliśmy już w Bełchatowie. Dojechaliśmy przed nasze mieszkanie. Przez te kilka dni będziemy musieli pomieścić się w 6 w tym malutkim mieszkanku, a później Oliwia z Aleksem mieli się wyprowadzić.

___________________________________________________________
No także tego, jest 16 rozdział.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać ! Teraz postaram się trochę częściej pisać.
Czytasz = komentujesz :) Jeśli będzie mało komentarzy, zawieszam bloga.
Pozdrawiam, Tynn :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 15

*** Gdańsk
Doszliśmy na plażę, morze było takie spokojne, plaża nie była aż tak przepełniona.Wszystko było takie piękne, niczym nad Morzem Śródziemnym. Spoglądałam, to na morze to na Aleksa. Woda musiała być bardzo ciepła, ponieważ dużo ludzi się w niej kąpało. W pewnym momencie spojrzałam na Aleksa, a na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Nie wiedziałam jakie ma zamiary. Gdy tylko się odwróciłam,podniósł mnie i zaczął biec w kierunku wody.
- Nieee,puść mnie w tej chwili!- piszczałam i śmiałam się równocześnie.-zobacz na moją rękę,nadal jest w gipsie,nie mogę się moczyć.
- Spokojnie,nie zrobię Ci krzywdy.- dobiegł do wody,i postawił mnie na brzegu. Nic mi nie zrobił, można mu ufać.
- Dziękuję, jest tak pięknie. Cieszę się,że przyjechaliśmy. Jesteśmy cali, zdrowi, no może nie do końca ale żyjemy!- śmialiśmy się i spacerowaliśmy brzegiem plaży. Gdy się ściemniło,poszliśmy do hotelu.
Noc minęła spokojnie. Wstaliśmy już o 9 rano,wzięliśmy specjalne maty na piasek i poszliśmy się opalać.
*** Plaża
Gorąco, piach parzy w stopy. Było ponad 35 stopni ciepła. Aleks wysmarował mnie kremem do opalania i poszedł się wykąpać w cieplusieńkim morzu. Poszłam z nim, ale tylko niestety zamoczyć nogi.
Nie spuszczałam go z oczu ani na chwile, na plaży znalazła się jakaś napalona fanka siatkówki, stała obok mnie i tylko czekała kiedy Aleks skończy pływać. Wychodzi z wody a ona, już obok niego. Zrobili sobie zdjęcie ale ona nadal nie dawała spokoju, nie dość że ledwo się z nią można było dogadać to wszędzie za nim chodziła. Miałam jej dosyć, namolna Polka wręcz straszna ! Aleks przestał zwracać na nią uwagę a ona robiła wszystko,w pewnym momencie odepchnęła mnie od niego. Tak mocno mnie popchnęła, że upadłam na spory kamień, uderzyłam o niego głową. Straciłam przytomność.
*** Szpital w Gdańsku
Gdy się przebudziłam zobaczyłam Aleksa który spał oparty na moich nogach. Podniosłam głowę, ale od razu musiałam ją położyć bo strasznie mi się słabo zrobiło. Aleks,wyczuwając mój ruch od razu wstał na równe nogi.
-Aleks,długo tak leżałam?
- Cztery godziny, kochanie.
- Matko,co mi się stało? Nic nie pamiętam.
- Upadłaś, popchnięta przez taką okropną napaloną fankę!- W tym samym momencie wchodzi Martyna z Pawłem.
- Co Wy tu robicie?-zapytałam zdziwiona.
-Aleks,do nas zadzwonił 4 godziny i jesteśmy!-powiedział Paweł.
- Oliwia, wszystko dobrze? Martwię się o Ciebie, same złe wieści ostatnio.-powiedziała Martyna ze łzami w oczach.
-Żyje więc jest ok. Martyna, przecież Ty masz niedługo termin porodu a jednak przyjechałaś?
-Tak, jesteś moją siostrą i cię nie zostawię.- Wchodzi lekarz.
- Dzień dobry,jak samopoczucie?
-Nie mogę się podnieść,od razu mi słabo.-powiedziałam.
-Jeszcze trochę poleżysz kilka godzin i powinnaś się podnieść.Ale zostawiamy cię w szpitalu do jutra na obserwacji. Głowa nie ucierpiała jakoś poważnie, ale uderzenie było mocne.
-Dobrze, dziękuję. Aleks, kochanie zawieź Martynę i Pawła do hotelu i sam odpocznij.
-Nie, już im dałem adres oni biorą nasz pokój ja zostaję z tobą. Już rozmawiałem ze salowymi załatwią mi łóżko.
- Na prawdę nie musisz,jedź do hotelu wyśpij się.
-Ja już postanowiłem, zostaję.
-No dobrze,nie przeszkadzamy wam,odpoczywajcie ja z Pawłem już pojedziemy bliźniaki dają popalić.-stwierdziła Martyna,dając mi buziaka w policzek.
-Do jutra,siostrzyczko!
Wyszli,zostaliśmy sami z Alkiem, zasnęłam zmęczona tym wszystkim. Zwykłe wyjście na plażę i tyle problemu. To nie jest wina Aleksa,ta dziewczyna była zbyt namolna. Ponoć gdy straciłam przytomność od razu zwiała. Nie wiem,czasami ludzie naprawdę mnie dziwią.

_______________________________________________________________

Oliwia pisze :)

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 14

***Bełchatów
Mijają kolejne dni,tygodnie.. Od kiedy zamieszkałam w Bełchatowie, nie żałuję ten decyzji ponieważ w końcu uwolniłam się od rodziców i od życia tylko w drodze Kalisz-Wrocław, w którym studiowałam. Teraz mam przerwę na studiach ale już niedługo zacznie się znowu tyle, że teraz Bełchatów-Wrocław. Teraz już wiem, że nieważne ile miałabym jeździć, tak mi jest dobrze! Blisko osoby którą kocham!Ślub Martyny piękna rzecz! I teraz ta ciążą i to jeszcze bliźniacza,po prostu wszystko układa się idealnie, ale czy nie zbyt idealnie ? Nie wiem. 
*** Nasz wyjazd z Aleksem. Postanowiliśmy razem wyjechać, oczywiście gdzieś w Polsce, na dalsze podróże na razie nie mamy czasu. A więc wybraliśmy morze.
*** Dzień wyjazdu: 
-Aleks kochanie, widziałeś gdzieś moja torbę z rzeczami? 
-Ale która? Wiesz,że masz ich 3. 
-Tak,wiem. A chodzi o tę niebieską. 
-Już dawno w samochodzie. -podszedł do mnie i powiedział 
-Moja mała, nie denerwuj się tak tym wyjazdem,wszystko będzie dobrze.-przytulił mnie tak mocno,leżałam chwilę w jego objęciach. Za chwilę zadzwonił telefon.  
-Cześć Oliwia, Martyna z tej strony. 
-No hej siostrzyczko. 
-Jedziecie już? Przeszkadzam? 
-Aleksandar znosi właśnie ostatnią torbę i wyjeżdżamy. A co? 
-Mam jakieś złe przeczucia, Ty też ?  
-Wiesz też mnie od rana coś męczy,nie wiem co. Ale Alkowi nic nie powiem, bo się zestresuje czy coś. 
-Masz rację,jedźcie ostrożnie .  
-Dziękuję, zadzwonię w podróży! Pamiętaj kocham cię. -tak zakończyłyśmy rozmowę. 
*** W podróży: minęły już 2 godziny, do celu jeszcze niecałe 3, wybraliśmy Gdańsk. Podczas podróży wszystko było ok, do pewnego czasu. 
-Mm, długo spałam?-zapytałam, przyciągając się.
-Godzinę kochanie-na przebudzenie włączył mi moja ulubioną piosenkę i zaczęliśmy śpiewać. W pewnym momencie nasze wzroki natknęły się na sobie, patrzyliśmy sobie w oczy i już miało dojść do pocałunku, w tej właśnie chwili Aleks stracił panowanie nad kierownicą. 
*** Szpital we Warszawie:Przebudziłam się dopiero tam, nie wiem co się działo. Leżałam sama obok mnie nikogo nie było, przypomniałam sobie jak to się stało i pierwsza myśl: 
-Gdzie jest mój Aleks?- pielęgniarka musiała usłyszeć ponieważ od razu do mnie przyszła. 
-Dzień dobry, jest pani w szpitalu we Warszawie. Ma pani tylko złamaną lewą rękę, a niech pani uwierzy mogło stać się o wiele więcej.
-A co z moim chłopakiem? Gdzie jest Aleks?  
-A tak, ten chłopak co cały czas tu siedział. Właśnie poszedł po wodę,nic mu się nie stało,jest cały i zdrowy.
-Jaka ulga-odetchnęłam głęboko,po chwili wszedł Aleks.
-Oliwia przepraszam ja nie chciałem, nigdy bym ci nic nie zrobił,kocham cię. Wiesz,prawda?
-Spokojnie, ja o nic cię nie obwiniam. I też cię kocham. Podaj mi teraz proszę telefon zadzwoni do Martyny. Rozmowa:
-Halo, co tam Oliwko, już dojechaliście?
-Jesteśmy we Warszawie.
-Co wy tam robicie? 
-Leżę w szpitalu. Mam tylko złamaną lewą rękę jak dobrze pójdzie za 2 tygodnie ściągną mi gips. 
-Matko,co się stało? Mam tam przyjechać? 
-Mieliśmy wypadek,i nie nie musisz przyjeżdżać. Jeszcze kilka badań i nas wypuszcza. Ale my nie wrócimy, jedziemy do tam gdzie zaplanowaliśmy. Teraz z ta ręką odpoczynek mi się przyda.
-Dobrze Oliwko, jak coś to dzwoń. Ja niedługo idę na USG, z Pawłem i dowiem się co tam u moich dzieci.
-Jak czegoś będziesz potrzebowała to dzwoń od razu! A teraz muszę kończyć,pa - do sali wszedł lekarz, powiedział że zabierają mnie na badanie. Nie protestowałam, sama studiowałam medycynę. 
*** 2 godziny później: 
-No to jesteście już wolni, Oliwia uważaj na rękę a Ty młodzieńcze pilnuj się jak prowadzisz.- powiedział zadowolony lekarz. 
-Dziękuję i już ją go przypilnuje! To do widzenia!- wyszliśmy ze szpitala, Aleks miał chyba wyrzuty sumienia, cały czas się pytał czy wszystko ok. Ustaliliśmy że jedziemy do Gdańska tak jak planowaliśmy. A nasz samochód, a raczej Aleksa nie ucierpiał na szczęście. Miał tylko kilka zadrapań. Całą podróż przespałam, a obudził mnie głos mojego ukochanego. 
-Oliwko,Oliwciu wstawaj kochanie.-Już jesteśmy?-Torby już wniesione na górę, bierz swój aparat i idziemy przywitać morze. 
-O tak! Już wstaje-zapomniałam nawet że mam rękę w gipsie. Podnosiłam się wzięłam aparat i spacerkiem zaczęliśmy iść w stronę plaży. Morze było takie piękne, słońce świeciło i było gorąco. Idealnie!


_________________________________________________________________

Oliwii nuda .. Mnie się bardzo podoba, a Wam ? :) Pozdrawiam, Tynn

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 13

***6 Sierpnia***
Nasz ślub, wesele. Wybrałam tą datę, ponieważ jest to piąta rocznica śmierci mojego dziadka i bardzo chciałam, aby w ten ważny dla mnie dzień był przy mnie.
Świadkową jest Paulina Wlazły, a świadkiem Kamil Syprzak. Paula ubrana była w piękną szarą sukienkę, Oliwia założyła czerwoną sukienkę. Ja postawiłam na koronkową suknię ślubną i białe szpilki. . Paweł na elegancki garnitur. Miałam zatrudnioną makijażystkę, która postawiła na brązowe powieki. Co do mojej fryzury to wybrałam taką. Mama ubrała geometryczną sukienkę, a tata czarny garnitur.
Ślub i wesele miały odbyć się w Warszawie. Zabawę postanowiliśmy urządzić w Mariocie. Wesele miało być na ponad 300 osób. Przyszło wielu siatkarzy z współmałżonkami. Był Piotrek Nowakowski, Marcin Możdżonek, Krzysiu Ignaczak, Michał Kubiak, Paweł Zagumny, Michał Ruciak, Zbyszek Bartman, Matt Anderson, Paul Lotman, Bartek Kurek, Kuba Jarosz, Łukasz Żygadło, Dimitrij Muserski, Misiek Winiarski, Grzesiu Kosok, Aleh Achrem, Andrzej Wrona, Łukasz Wiśniewski, Dawid Konarski, Michał Masny, Fabian Drzyzga, Paweł Woicki, Dante Boninfante, Wojtek Grzyb, Łukasz Perłowski, Felipe Fonteles i wiele wiele innych.
Zabawa była super ! Bawiliśmy się do godziny 7 nad ranem. Arek Wlazły chyba znalazł swoją miłość - Dominikę Ignaczak. Każdy z gości miał wynajęty pokój w hotelu, gdzie odbywała się impreza. Nasza noc poślubna była cudowna, nie chciałam, aby się kończyła (uciekliśmy w połowie wesela do pokoju).


***Listopad***
Zaczął się 3 miesiąc PlusLigi i jak na razie prowadzimy.
Jestem w drugim miesiącu ciąży.
Dzisiaj po raz pierwszy pójdę z Pawłem na USG. Oliwia też chce iść.
Na godzinę 14:30 byłam umówiona do lekarza. O 14 wyjechaliśmy z domu w piątkę. Pojechaliśmy wszyscy, bo wszyscy chcieli zobaczyć maleństwo. Nie byłam pewna, czy wszystkich nas wpuszczą, ale cóż. Takie życie.
Gdy weszliśmy do przychodni wszystkie oczy zwróciły się ku nam. Jedna kobieta chciała autograf dla córki, druga chciała zrobić zdjęcie, trzecia się pyta, który miesiąc i jak maleństwo. W sumie to bardzo miłe.
Po paru minutach lekarz odczytał: nazwisko: Zatorska Martyna.
Weszliśmy. Lekarz powiedział, że nie może w gabinecie przebywać tyle osób, ale jak go ładnie poprosiłam (obiecałam bilety na mecz z Resovią) to powiedział, że mogą wszyscy zostać.
Zaczęło się badanie. Wszyscy wpatrzeni w ekranik. Lekarz mówi: Widzą państwo tą niewielką plamkę ? Ale chwileczkę. Czy mi się wydaje czy widać dwa serduszka ? Gratulacje będą mięli państwo bliźniaki.
Powiedziałam do Oliwii:
-Patrz ! My bliźniaczki to i dzieci bliźniaki. Ale fajnie.
-No właśnie. Tylko, że będzie 2 razy więcej roboty przy nich.
-Tak, ale też będzie 2 razy więcej kochania.
-No tak, racja.
Dostaliśmy zdjęcie i wyszliśmy. Jako, że miałam ochotę na lody wstąpiliśmy do galerii na deser. Zamówiliśmy ogromne lody, których później nie mogliśmy zjeść.

***Grudzień***
3 miesiąc ciąży.
Rodzice jeszcze nic nie wiedzą. Jakoś nie było okazji, żeby im to powiedzieć.
Ustaliliśmy wspólnie, że święta spędzimy w Bełchatowie.
Do świąt jeszcze trochę czasu.. Czas pomyśleć o prezentach !
Oliwii kupię koszulkę z tyłu z napisem: Atanasijević a z przodu ich zdjęcie.
Rodzicom- komplet śniadaniowy porcelanowy.
Aleksowi- koszulkę ze zdjęciem jego i Oliwii.
A Pawłowi ? Pawłowi zegarek.

22 grudnia przyjechali do nas rodzice. Ciężko było pomieścić się w 6 osób w mieszkaniu, ale daliśmy radę.
23 grudnia w domu było przygotowanie. My (Oliwia, mama i ja) cały dzień spędziłyśmy w kuchni, a chłopaki pojechali po choinkę. Rodzice nie zauważyli mojego powiększającego się powoli brzuszka. Dzisiejszego wieczoru, gdy wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy kolację Paweł wstał wziął mnie za rękę i przemówił:
Mamo, tato. Chyba powinniśmy Was o czymś poinformować. Mianowicie za około 6 miesięcy powinniście dorobić się wnuków. Martyna jest w 3 miesiącu ciąży. Lekarz mówi, że to ciąża bliźniacza. Nie chcemy poznać płci dziecka aż do porodu. 
Mama miała łzy w oczach, tata nam gratuluje.
24 grudnia. Wigilia. Ja na kolację ubrałam beżową sukienkę. Czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę. Kiedy tylko pojawiła się na niebie, zasiedliśmy do stołu. Po kolacji przyszedł czas na prezenty. Rodzicie bardzo ucieszyli się z kompletu. Oliwia i Aleks cieszyli się jak wariaty z koszulek. Podczas gdy Paweł otwierał prezent podeszłam do niego i powiedziałam: Żebyś nigdy się do mnie nie spóźniał.
Nadszedł czas na odpakowanie moich prezentów. Od rodziców dostałam nowy aparat, od Oliwii i Aleksa nowy obiektyw, a od Pawła koszulkę z napisem: Zatorscy.



________________________________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki, ale z weną nie jest najlepiej ! :D
Czekam na minimum 10 komentarzy ;)
Pozdrawiam, Tynn.